Początek piątkowych notowań na zachodnioeuropejskich rynkach wyglądał obiecująco. W pierwszych minutach handlu główne indeksy w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, i Włoszech drożały o ponad 1 proc. Z czasem wzrosty te były jeszcze wyższe. Gorsze nastroje panowały jednak przy Książęcej, gdzie przez pierwsze pięć godzin handlu wzrosty były symboliczne. Przełom nastąpił o godzinie 14.30, kiedy zostały podane dane z amerykańskiego rynku pracy. Co prawda wrześniowa stopa bezrobocia była zgodna z oczekiwaniami ekonomistów i wyniosła 5,1 proc. Dużo słabsze było jednak zatrudnienie, które poza rolnictwem wzrosło w poprzednim miesiącu tylko o 142 tys. Średnia ekonomistów zakładała wzrost zatrudnienia o 200 tys. Wśród ekspertów pojawiły się już głos, że dane te mogą powstrzymać FED przed podniesieniem w grudniu stóp procentowych.
Informacje te bardzo szybko schłodziły nastroje inwestorów. Z pokaźnych wzrostów w kilka chwil większość europejskich giełd spadła pod kreskę. Przełożyło się to również na notowania na GPW. W konsekwencji indeks grupujący największe spółki stracił w piątek 0,66 proc. i zatrzymał się 2036 pkt. W całym tygodniu spadł o prawie 2,6 proc. Obroty dla całego rynku wyniosły 768 mln zł, z czego 679 mln zł to zasługa spółek z WIG20.
W momencie zakończenia notowań na GPW niemiecki DAX rósł o 0,17 proc. natomiast francuski CAC40 zwyżkował o 0,41 proc.
W gronie blue chips najwięcej zyskali akcjonariusze PGNiG i Asseco Poland. Najmocniej w dół indeks cały dzień spychało odzieżowe LPP, które straciło ponad 6 proc. To efekt słabszej wrześniowej sprzedaży.
Od początku notowań najmocniej na zielono świeciły akcje Powszechnego Towarzystwa Inwestycyjnego oraz Prairie Mining Limited, które podrożały odpowiednio o 39,29 proc. i 21,12 proc.