Skąd w Da Grasso wzięła się Orkla, czyli norweski fundusz inwestycyjny, który jest teraz wiodącym udziałowcem? Przez lata był on obecny w Polsce choćby jako właściciel pakietu kontrolnego wydawcy „Rzeczpospolitej”.
Orkla od lat przygląda się rynkom europejskim, a na nich wielu sektorom, szukając liderów w danym segmencie. Firma obecna na rynku ponad 300 lat w ramach swojej strategii stale szuka nowych obszarów rozwoju. Przez kilka ostatnich lat takim ważnym segmentem jest dla Orkli właśnie sektor gastronomiczny z opcją dostawy, w ramach którego realizują sporo transakcji w Europie. Wszystko zaczęło się od fińskiej sieci Kotipizza, która na rynku lokalnym obecna była od lat 80. Dodatkowo modelem biznesowym niesłychanie przypominała właśnie ten realizowany przez nas w Da Grasso.
Kotipizza była notowana na giełdzie, ale po przejęciu przez Norwegów została z niej zdjęta. To był początek ekspansji Orkli w segmencie dostaw posiłków. Kolejny krok to kupno pakietu większościowego sieci New York Pizza w Holandii. Następnie firma miała na koncie kilka akwizycji w Niemczech, gdzie wszystkie połączyły się pod nazwą operatora z Holandii. Polska wydawała się naturalnym, kolejnym kierunkiem ekspansji.
Gdy my realnie otworzyliśmy się na pozyskanie inwestora, zainteresowanie było duże, a Orkla była jednym z potencjalnych partnerów. Z naszego punktu widzenia ten proces był bardzo konkurencyjny.
To Norwegowie się zgłosili?