Spodziewała się pani, że podział unijnych dotacji będzie tak trudny?
Nie oceniam go jako trudny. Wszystkie trzy programy operacyjne, którymi się zajmujemy, w tym najbardziej interesującą przedsiębiorców "Innowacyjną gospodarkę" realizujemy w stabilnym tempie. Nie doświadczyliśmy większych zawirowań. Od 2009 r. przekazujemy sukcesywnie dotacje dla firm i instytucji otoczenia biznesu i odpowiednie słupki rosną tak jak tego oczekiwaliśmy.
Może tempo jest stabilne, ale chyba nie spodziewaliście się, że jeszcze w 2013 r. będziecie mieli do rozdysponowania prawie 2 mld zł?
To że mamy pieniądze jeszcze w tym roku nie oznacza, że wcześniej nie wydaliśmy wszystkiego choć mieliśmy to zrobić. Od początku planowaliśmy, że będziemy organizować po 2-3 konkursy o dotacje dla firm rocznie w ramach każdego z działań. To nawet dobrze, że w tym roku, kiedy w większości granty dla firm się już wyczerpały my wciąż mamy pieniądze dla przedsiębiorstw i możemy nimi zasilić gospodarkę. W ten sposób unikamy luki finansowej pomiędzy obecnym, a przyszłym okresem unijnego finansowania. Poza tym w przypadku najpopularniejszych dotacji rozdzielanych przez nas z „Innowacyjnej gospodarki" czyli grantów na nowe inwestycje o wysokim potencjale pojawiły się oszczędności i sami zabiegaliśmy o organizację dodatkowego konkursu, aby pieniądze do gospodarki trafiły za pośrednictwem naprawdę innowacyjnych projektów inwestycyjnych. Do dziś podpisaliśmy umowy o dofinansowanie unijne na 27,9 mld zł. To 90 proc. pieniędzy z Brukseli, którymi dysponujemy jako agencja. Na pozostałe rodzaje dotacji, poza tymi o które trwają jeszcze konkursy, mamy już w większości zatwierdzone listy rankingowe.
Ale przecież planowaliście zakończenie podziału dotacji dla firm wcześniej?