Wzrost eksportu wyniósł w sierpniu 17 proc., a importu – 13 proc. To sprawiło, że deficyt na rachunku obrotów bieżących wyniósł 637 mln euro i pierwszy raz od kwietnia spadł poniżej 1 mld euro. Ale ekonomiści nie mają wątpliwości – w całym roku przekroczy 4 proc. PKB. W 2008 r. może dalej rosnąć. Niektórzy uważają, że będzie to barierą umacniania złotego.

Rachunek bieżący pokazuje, ile pieniędzy napływa i odpływa z kraju z tytułu handlu zagranicznego, transferów bieżących (np. przelewów bankowych) oraz dochodów inwestorów zagranicznych. W Polsce deficyt ten rośnie, co oznacza odpływ pieniędzy. Wzrost eksportu nie jest już bowiem tak wysoki, jak przed rokiem, kiedy to przekraczał 20 proc. Jednocześnie silny pozostaje import. Wprawdzie w sierpniu spowolnił, ale zdaniem ekonomistki BPH Mai Goettig było to przejściowe zjawisko. Ponadto ogromne dochody osiągają inwestorzy obecni w naszym kraju. Swoje zyski często transferują za granicę.

Na razie deficyt na rachunku bieżącym jest na bezpiecznym poziomie, ponieważ równocześnie z odpływem gotówki do Polski przybywa coraz więcej inwestorów zagranicznych. A oni kupują złotego. Jednak jeżeli napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych przestanie być równie wysoki, co deficyt na rachunku bieżącym, może to wpłynąć na kurs złotego. Prof. Stanisław Gomułka uważa, że rosnący deficyt spowoduje, że nasza waluta nie będzie się już umacniać. Wielu ekonomistów sądzi podobnie. Prognozy PKO BP i Pekao wskazują, że w przyszłym roku euro nie będzie już tak tanie jak obecnie.