Rada Polityki Pieniężnej już czterokrotnie w tym roku podnosiła stopy procentowe – za każdym razem o 0,25 pkt proc. A to nie koniec cyklu podnoszenia kosztów kredytu. Obecnie główna stopa NBP wynosi 5 proc., a prognozy na koniec przyszłego roku wahają się od 5,5 do 6,25 proc. Wiele będzie zależało od kursu złotego, który ma wpływ na inflację. Kiedy bowiem polska waluta się umacnia, tanieją towary sprowadzane z zagranicy i krajowi producenci muszą trzymać ceny w ryzach. Im silniejszy będzie złoty, tym mniej paląca będzie konieczność zaostrzania polityki pieniężnej. Podwyżki stóp odczują te firmy, które zdecydowały się na zaciągnięcie kredytu. W tym roku zadłużenie przedsiębiorców rosło wyjątkowo szybko. Jego wartość w ciągu dziesięciu miesięcy zwiększyła się aż o niemal 31 mld zł, czyli 21 proc. Wystarczy wspomnieć, że jeszcze w połowie 2006 r. wzrost wartości kredytów udzielanych firmom nie przekraczał 5 proc. w skali roku.
Czy ten boom osłabnie? – Wiadomo, że podwyżki stóp wpływają na koszt pieniądza. Ale ja już to wliczyłem. Nie zdziwiłbym się, gdyby w przyszłym roku Rada podniosła stopy nawet o 1,5 pkt proc. – mówi dyrektor finansowy Alma Market Mariusz Wojdon. – Jesteśmy tak rozpędzeni z inwestycjami, że trudno, abyśmy zmienili plany.
Wydaje się, że podobne nastroje panują w większości firm. – Nie sądzę, żeby wzrost stóp procentowych, nawet jeżeli NBP podniesie główną stopę do 6,25 proc., znacząco wpłynął na plany inwestycyjne przedsiębiorstw – mówi Maciej Krzak ekonomista Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Podkreśla, że przy wyższej inflacji wzrost realnych stóp procentowych (nominalny koszt kredytu pomniejszony o tempo wzrostu cen) nie będzie tak znaczący. Z kolei główny ekonomista Invest-Banku Jakub Borowski przypomina, że wciąż wiele inwestycji finansowanych jest ze środków własnych firm. – Nie można powiedzieć, że podwyżki stóp procentowych nie wpłyną w ogóle na działalność firm. Ale wydaje mi się, że w przyszłym roku utrzyma się jeszcze silny wzrost inwestycji, który osłabnie dopiero w 2009 r. Będzie to jednak raczej skutkiem niższego wzrostu konsumpcji oraz pogorszenia nastrojów na świecie – mówi Borowski.
Dane Narodowego Banku Polskiego potwierdzają, że kredyt, mimo tegorocznego boomu, dopiero powoli staje się głównym źródłem finansowania inwestycji. Na początku czwartego kwartału 36 proc. przedsiębiorstw deklarowało, że na rozwój wykorzystuje głównie własne zasoby gotówki, natomiast 38 proc. wskazywało, że będzie korzystać z kredytu. Jednocześnie zwiększanie się kosztów pożyczania pieniądza najwyraźniej nie wystraszyło przedsiębiorców. W tym samym badaniu wskaźnik prognoz zadłużenia, który pokazuje, ile firm planuje zaciągnąć kredyt, wzrósł do najwyższego poziomu w historii. I to mimo świadomości przedsiębiorców, że Rada Polityki Pieniężnej będzie dalej podnosić stopy procentowe. Aż 64 proc. firm wskazało, że liczy się z taką możliwością, podczas gdy w styczniowym badaniu było to niecałe 30 proc. – Ja zawsze stosuję taką metodę, że zakładam, iż podwyżki stóp mogą być wyższe niż oczekiwania. Żeby nie było zaskoczenia – mówi Mariusz Wojdon. Dodaje, że można stosować również zabezpieczenia przed zmianami kosztów pieniądza, jak na przykład zaciąganie kredytów przy stałej i zmiennej stopie procentowej.
Wbrew wszystkim uspokajającym deklaracjom i opiniom podwyżki stóp nie przejdą w biznesowym świecie bez echa. Droższa obsługa długu zawsze zwiększa koszt działania firmy. Obecnie zadłużenie przedsiębiorstw w polskich bankach wynosi 174 mld zł. – Jeżeli stopy wzrosną jeszcze o 1 pkt proc., to koszty zadłużenia podniosą się o 1,7 mld zł w skali całego roku – mówi Maciej Krzak. To nie jest dużo. Ale zawsze coś. – Droższy pieniądz obniża rentowność firmy – mówi Wojdon. Jeżeli w całym 2007 r. utrzyma się dynamika zysków firm, jaką można było zaobserwować po trzech kwartałach, to łącznie mogą one wynieść ok. 90 mld zł. A zatem wzrost kosztów zadłużenia w 2008 r. wyniesie niecałe 2 proc. zysku netto z 2007 r.