ING Bank Śląski zarobił na czysto w ubiegłym roku 610,1 mln zł. Zarząd spółki zdecydował jednak, że nie będzie proponował wypłaty dywidendy. Większościowy akcjonariusz banku, czyli holenderska grupa ING, zaakceptuje tę rekomendację. Walne zgromadzenie akcjonariuszy, które ma o tym ostatecznie zdecydować, jest 24 kwietnia.
Według informacji „Rz” z propozycją zarządu nie zgadzają się: Commercial Union PTE, Pioneer Pekao oraz amerykański fundusz Templeton, które wspólnie mają ok. 15 proc. akcji ING Banku Śląskiego. – Uważamy, że niezaproponowanie wypłaty dywidendy przez ING nie ma uzasadnienia ekonomicznego i jest krzywdzące dla akcjonariuszy mniejszościowych. Podział zysku jak w poprzednich latach byłby dobrym pomysłem – mówi „Rz“ Mark Mobius zarządzający Templeton Emerging Markets (aktywa tego funduszu sięgają 40 mld dol.)
408 mln zł na taką dywidendę z zysku za 2007 r. liczą mniejszościowi akcjonariusze. Bank nie chce wypłacić nawet złotówki
Podobnie uważa Cezary Iwański, wiceprezes Pioneer Pekao Investment Management: – Akcjonariusze zostali potraktowani po macoszemu. ING Bank Śląski nie jest jedynym, który rozwija się i inwestuje. Współczynnik wypłacalności banku jest dość wysoki i bezpieczny. Bank powinien się skoncentrować na obniżeniu kosztów, które są bardzo wysokie.
Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego, tłumaczy swoją decyzję nowymi regulacjami. – Głównym powodem naszej propozycji niewypłacania dywidendy jest wprowadzenie zasad Bazylei II (są to nowe regulacje dotyczące m.in. wymogów kapitałowych – red.). To spowodowało, że współczynnik wypłacalności banku obniży się do ok. 10 proc. – mówi Brunon Bartkiewicz (poziom bezpieczeństwa wynosi 8 proc. – przyp. red.). – Dla zachowania bezpieczeństwa banku i możliwości dynamicznego rozwoju najlepiej jest zatrzymać jak najwięcej wypracowanego zysku.