Słowacja może przyjąć euro w 2009 r. – uważa Komisja Europejska. Inwestorzy uznali, że jest to pozytywny sygnał dla krajów całego regionu. Tuż po informacji z Brukseli złoty momentalnie zyskał jeden grosz w stosunku do euro. – Rynek postrzega tę decyzję jako szersze otwarcie drzwi dla innych kandydatów. Popyt na złotego był w środę mocny – mówi Adrzej Krzemiński, dealer walutowy w BPH.
Zielone światło dla Słowacji wcale nie było bowiem przesądzone. – Dochodziły nas słuchy, że niektóre kraje naciskały, żeby Komisja zastosowała rozszerzającą interpretację kryteriów z Maastricht – przyznał minister finansów Jacek Rostowski. A to mogłoby oznaczać blokowanie przyjęcia nie tylko Słowacji, ale też innych krajów. Po środowej decyzji reguły są jaśniejsze, a cały program wstąpienia Polski do strefy euro bardziej realny.
Na razie jesteśmy jednak daleko od wspólnej waluty. Jacek Rostowski twierdzi, że w 2009 r. możliwe jest (choć nie przesądzone) wstąpienie do mechanizmu ERM II, w którym przez dwa lata należy utrzymywać stabilny kurs waluty. Oznaczałoby to, że już w 2011 r. Polska byłaby gotowa do przyjęcia euro, i po krótkich negocjacjach mogłaby to zrobić w 2012 r. Ale do tego potrzebne są reformy. Nawołuje do nich Polskę EBC. „Polska powinna, między innymi, wdrożyć trwałe i wiarygodne rozwiązania zapewniające konsolidację fiskalną (...). Jednakowo ważna będzie dla Polski kontynuacja restrukturyzacji gospodarki czy przyspieszenie procesu prywatyzacji” – napisał bank we fragmencie raportu dotyczącym Polski. Zdaniem ministra finansów do 2011 roku uda się sprowadzić deficyt finansów publicznych do poziomu 1 proc. PKB.
Ale to niejedyny problem. Konieczne są także zmiany w konstytucji w zapisach dotyczących banku centralnego, co oznacza, że na przyjęcie euro będzie potrzebna bardzo szeroka zgoda polityczna. – Wątpliwe, żeby stało się to przed 2013 r. – mówi Nora Szentywanyi, ekonomistka JP Morgan.Słowacja będzie dla Polski polem doświadczalnym, które pokaże, jakie są skutki przyjęcia wspólnej waluty. Słowacki Bank Narodowy szacuje, że dodatkowy wzrost PKB może wynieść 0,3 – 0,5 pkt proc. rocznie. Do podobnego wniosku cztery lata temu doszedł Narodowy Bank Polski. I najwyraźniej podobne stanowisko reprezentuje rząd. – Jesteśmy zadowoleni z tamtego raportu – mówił w środę minister finansów.
Niektórzy uważają, że Polska może nawet stracić na tym, że opóźnia przyjęcie euro w czasie, gdy południowi sąsiedzi robią to bardzo szybko. – Przyjęcie euro przez Słowację poprawi konkurencyjność i zwiększy atrakcyjność inwestycyjną naszych południowych sąsiadów. Firmy, które będą prowadziły tam działalność, nie będą ponosiły ryzyka kursowego. A w Polsce wraz z umacniającym się złotym ten problem narasta, gdyż inwestorzy zagraniczni najczęściej produkcję przeznaczają na eksport – twierdzi Marcin Kaszuba, menedżer w Ernst & Young.