Zobowiązania w zagranicznych instytucjach finansowych zaciągają głównie duże miasta. Z takich kredytów korzystały Warszawa, Kraków, Łódź, Wrocław, Gdańsk, Szczecin, Poznań, Katowice oraz Bielsko-Biała i Gliwice. Pożyczały one głównie od Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI), ale także sporo od Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR). Wspomniane miasta zaciągnęły w nich kredyty na ponad 3 mld zł. Do spłaty pozostały im ponad 2 mld zł. Zresztą miasta nie tylko pożyczają bezpośrednio od międzynarodowych instytucji, ale również od polskich banków, które dysponują środkami zagranicznych instytucji.
Państwowy BGK ma podpisane trzy umowy z EBI na finansowanie rozwoju regionalnego. Dotychczas udzielił ponad 250 kredytów o wartości ponad pół miliarda złotych. Takie pożyczki mają na koncie m.in. Elbląg, Lublin, Konin czy Słupsk. Z kolei Białystok korzystał z pieniędzy EBI za pośrednictwem Pekao.
Międzynarodowe instytucje finansowe, a zwłaszcza EBI i Bank Rozwoju Rady Europy (BRRE), oferują zwykle atrakcyjniejsze finansowanie niż banki komercyjne w Polsce. Zdaniem samorządowców podobny koszt można uzyskać w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska lub Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska.
– To bardzo elastyczne finansowanie – przyznaje Danuta Kamińska, skarbniczka Katowic.
EBI pożycza pieniądze na kilkadziesiąt lat i do tego oferuje 5-letni okres karencji. Łatwo można też zmienić rodzaj oprocentowania czy walutę. Polskie banki, choć coraz bardziej elastyczne w ofercie dla samorządów, taniej od międzynarodowych instytucji nie pożyczają. Poniżej WIBOR (stawka, po jakiej pieniądze pożyczają sobie banki w Polsce) nie są bowiem w stanie udzielić finansowania.