Fatalne pierwsze półrocze dla warszawskiego parkietu. Tak źle nie było od 1994 r., kiedy zagościła u nas pierwsza w historii bessa 14 lat temu, w ciągu sześciu miesięcy akcje spadły o prawie 40 proc. W tym roku przecena sięgnęła 25 proc., a wartość rynkowa spółek notowanych na giełdzie w Warszawie zmniejszyła się o ponad 120 mld zł.
– Skala spadków zmusiła nas do skorygowania w dół prognoz na cały rok. Giełda zacznie odrabiać straty dopiero w IV kwartale – mówi „Rz” Ryszard Rusak, zarządzający Union Investment TFI.
Akcje takich firm jak Polnord, BZ WBK czy Lotos straciły ponad 40 proc. Złe nastroje na rynku powodują, że spółki, które chciałyby za pośrednictwem GPW pozyskać pieniądze na rozwój, mają z tym spore problemy. W pierwszym półroczu udało się sprzedać akcje za około 1,7 mld zł, podczas gdy przed rokiem było to przeszło 4,6 mld. zł.
Zmiany nie są wynikiem braku zainteresowania giełdą ze strony emitentów. Problem leży w dostawcach kapitału, którzy, co widać gołym okiem, wzięli rozbrat z giełdą. Wystarczy spojrzeć na aktywa funduszy. W pierwszym półroczu 2007 roku wzrosły o prawie 41 mld. zł. Obecnie są już o około 32 mld zł niższe niż na koniec grudnia ubiegłego roku.