Według najnowszych danych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego na koniec I kwartału wnioski o unijne dotacje opiewały na kwotę nieprzekraczającą 1,8 mld zł. Tymczasem do końca 2009 r. rząd chce się zwrócić do Komisji Europejskiej o refundację 16,8 mld zł unijnej pomocy. Jeśli zatem w kolejnych kwartałach nadal będzie wpływać tak mało wniosków o finansowanie z Brukseli, nie ma szans, by udało się wykonać ministerialne założenia.
O tym, że rzeczywistość rozmija się z deklaracjami, „Rz” pisała na początku marca. Do końca pierwszego kwartału Polska miała wysłać do Brukseli wnioski o refundację 725,2 mln zł. Na koniec lutego było to jednak zaledwie 50,5 mln zł. Wtedy jednak kierownictwo resortu argumentowało, że cały czas przybywa wniosków o dotacje. – Od września zeszłego roku mamy do czynienia z dynamiką niezwykłą, jeśli chodzi zarówno o przyrost wniosków, zawieranych umów, jak i wypływu środków – podkreślała w marcu w Sejmie Elżbieta Bieńkowska, szefowa MRR.
Tego optymizmu nie podziela opozycja, z Grażyną Gęsicką, byłą minister rozwoju regionalnego, na czele. – Aby Polska mogła się zwrócić do Brukseli o refundację zakładanej kwoty, do końca roku powinniśmy przyznać beneficjentom 90 – 100 mld zł dofinansowania – podkreśla. Z danych MRR wynika, że obecnie przyznane granty przekraczają 17 mld zł.
Adam Zdziebło, wiceminister rozwoju regionalnego, twierdzi jednak, że dotacje nabierają rozpędu. – Ostatnio podpisaliśmy kilka umów, które nie są jeszcze ujęte w statystykach, np. dotacja na drogę S3 o wartości 1,6 mld zł – podkreśla. I dodaje: – W marcu tempo, w jakim podpisywaliśmy umowy, znacznie przyspieszyło. Tygodniowo jest to ok. 1 mld zł.
Nie zmienia to faktu, że wartość wykorzystanych środków tylko w kilku programach przekracza 1 proc. puli 68 mld euro, którą dysponujemy na lata 2007 – 2013. Najniższy poziom – 0,01 proc. – dotyczy środków na dofinansowanie inwestycji infrastrukturalnych.