– Na pewno przed tym terminem spełnimy kryteria z Maastricht, ale decyzja o przyjęciu euro nie zależy tylko od Polski – wyjaśniał szef rządu dziennikarzom w Brukseli. Dodał, że data 2015 r. to "nie jest szczególnie ambitny horyzont czasowy".

To już drugi termin podany przez premiera. We wrześniu 2008 r. Donald Tusk zapowiedział przyjęcie euro w 2011 r. (szybko okazało się, że chodzi raczej o 2012 r.). Te plany, m.in. z uwagi na kryzys finansowy spaliły na panewce. Nic dziwnego, że w piątek po emisji wywiadu kurs złotego się nie zmienił.

Ekonomiści zwracają uwagę, że nie jest jasne, jak rząd chce ograniczyć deficyt finansów publicznych (w tym roku około 6 proc. PKB) do 3 proc. PKB – maksymalny poziom akceptowalny przez Brukselę. Z wcześniejszych wypowiedzi ministra finansów wynika, że kryteria fiskalne powinny być spełnione jeszcze przed wejściem do mechanizmu ERM2 stabilizującego kurs złotego – przedsionka strefy euro, w którym Polska musi pozostać co najmniej przez lata przed faktyczną zmianą waluty.

– 2015 r. jest najwcześniejszym możliwym technicznie terminem, biorąc pod uwagę aktualnie przyjęty kalendarz wyborów prezydenckich i parlamentarnych oraz konieczność zmiany konstytucji – zauważa Cezary Wójcik z SGH, b. szef Biura ds. Integracji ze Strefą Euro w NBP. Strefa euro liczy 16 członków UE. Według analityków południowoafrykańskiego Standard Bank stan finansów Grecji i Irlandii może się pogorszyć na tyle, że kraje te opuszczą strefę euro przed końcem 2010 r.