Czy reguła wydatkowa będzie skuteczna?

- Limitowanie wydatków publicznych może utrudnić prowadzenie prorozwojowych inwestycji publicznych, które są kluczowe dla przyszłości polskiej gospodarki – piszą ekonomiści Jacek Tomkiewicz i Sławomir Żałobka, pracownicy Europejskiego Instytutu Administracji Publicznej

Publikacja: 12.07.2010 05:01

Red

Na początku roku rząd zaprezentował „Plan konsolidacji i rozwoju finansów publicznych”, który miał być podstawowym dokumentem strategii rządzących w zakresie polityki fiskalnej. Dosyć długo czekaliśmy na wymierne efekty zapisów planu – dopiero teraz skierowana została do zaopiniowania w resortach nowelizacja ustawy o finansach publicznych, która zakłada wprowadzenie tzw. reguły wydatkowej, tj. ustawowego ograniczenia tempa wzrostu wydatków publicznych.

Według zapisów planu reguła wydatkowa miała być zapisana w dodatkowym akcie prawnym: ustawie o stabilności finansów publicznych. Dobrze, że rząd zrezygnował z pomysłu uchwalania nowej ustawy – po co komplikować system prawny przez tworzenie aktu prawnego regulującego obszar, który jest już opisany m.in. w konstytucji i ustawie o finansach publicznych?

Na pierwszy rzut oka zapis ograniczający tempo wzrostu wydatków publicznych jest racjonalny, bo stabilizuje ogólny poziom wydatków publicznych, a tym samym przyczynia się do „wychodzenia” z deficytu budżetowego. Pamiętać jednak należy, że przecież w naszym interesie jest nie tyle stabilizacja struktury finansów publicznych, ile ich zmiana na korzyść wzrostu tzw. wydatków prorozwojowych. Krótko mówiąc, niektóre kategorie wydatków muszą bardzo szybko rosnąć, jeśli chcemy myśleć o nadrabianiu dystansu cywilizacyjnego – jeżeli wydatki na budowę autostrad czy zbiorników retencyjnych będą rosnąć w tempie inflacja plus 1 pkt proc., to za naszego życia nie doczekamy się porządnej infrastruktury.

Warto także mieć na uwadze, że taka reguła wydatkowa może być przeszkodą w szybkim działaniu państwa w nagłych potrzebach – posuwając się do absurdalnego przykładu, całkiem realna jest sytuacja, że w obliczu powodzi nie można kupić dodatkowych worków z piaskiem, bo ten dodatkowy wydatek wymagałby nowelizacji ustawy o finansach publicznych.

Innym zastrzeżeniem do reguły wydatkowej jest obserwowana tendencja do kreatywności księgowej w systemie finansów publicznych, tj. pokusy, aby ten czy inny wydatek tak zaksięgować, żeby nie naruszał reguły, ale pozwalał na wydatkowanie środków publicznych. Obecny rząd powinien o tym pamiętać, bo przecież sam dokonywał zabiegów, żeby „obniżyć” deficyt budżetowy – można tu wspomnieć o Funduszu Drogowym czy wyłączeniu środków unijnych z budżetu państwa.

Autorzy pomysłu ustawowego ograniczania wydatków powinni przypomnieć sobie także losy tzw. reguły Belki – wydatki w kolejnych latach nie mogły wzrosnąć bardziej niż o wskaźnik inflacji plus 1 pkt proc. Zasada ta kompletnie się nie sprawdziła, bo to, co miało być sufitem, stało się podłogą. Resorty i instytucje przy przygotowywaniu swoich budżetów wychodziły z założenia, że kwota środków do dyspozycji to będzie nie mniej niż „inflacja plus 1 pkt proc.” – więc tyle „nam się należy” i oczywiście walczymy o więcej, bo przecież państwo nie może oszczędzać na nauce, edukacji, kulturze, bezpieczeństwie itd.

Skutek reguły Belki był więc taki, że gdy przyszło przygotowywać budżet na rok 2003, minister finansów dostał propozycję od resortów na poziomie „inflacja plus 10” zamiast „inflacja plus 1”.

Natomiast na pełne poparcie zasługuje ścisła kontrola skutków finansowych nowo uchwalanych aktów prawnych. To właśnie brak kontroli nad tzw. sztywnymi wydatkami, tj. tymi wprost wynikającymi z obowiązujących przepisów, jest skutkiem obecnej sytuacji, czyli strukturalnego deficytu. Jeśli więc nie chcemy w przyszłości zafundować sobie podobnych problemów, jakie mamy dzisiaj, musimy bardzo uważać, jakie wydatki publiczne w przyszłości będą wynikać z uchwalanego dzisiaj prawa.

Układ instytucjonalny funkcjonowania systemu finansów publicznych w Polsce na pewno wymaga korekty i dobrze, że rząd prezentuje konkretne rozwiązania mające uporządkować finanse państwa. Można jednak mieć poważne zastrzeżenia do skuteczności instrumentu ochrony stabilności finansów publicznych, jakim ma być reguła wydatkowa. Nie ma wątpliwości, że słabością polskiej polityki fiskalnej jest strukturalny deficyt wynikający z wysokich tzw. wydatków sztywnych, zatem ustawowe ograniczanie wzrostu wydatków elastycznych z pewnością nie rozwiąże podstawowego problemu, a limitowanie wydatków publicznych może utrudnić prowadzenie prorozwojowych inwestycji publicznych, które są kluczowe dla przyszłości polskiej gospodarki.

Na początku roku rząd zaprezentował „Plan konsolidacji i rozwoju finansów publicznych”, który miał być podstawowym dokumentem strategii rządzących w zakresie polityki fiskalnej. Dosyć długo czekaliśmy na wymierne efekty zapisów planu – dopiero teraz skierowana została do zaopiniowania w resortach nowelizacja ustawy o finansach publicznych, która zakłada wprowadzenie tzw. reguły wydatkowej, tj. ustawowego ograniczenia tempa wzrostu wydatków publicznych.

Według zapisów planu reguła wydatkowa miała być zapisana w dodatkowym akcie prawnym: ustawie o stabilności finansów publicznych. Dobrze, że rząd zrezygnował z pomysłu uchwalania nowej ustawy – po co komplikować system prawny przez tworzenie aktu prawnego regulującego obszar, który jest już opisany m.in. w konstytucji i ustawie o finansach publicznych?

Pozostało 82% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli