Resort środowiska chce maksymalnie osłabić stanowisko Unii Europejskiej na grudniową konferencję ONZ w meksykańskim Cancun. W trakcie prac nad dokumentem skreślił wszystkie zwroty o natychmiastowym podjęciu ambitniejszych działań – wynika z dokumentu, do którego dotarła „Rz”.
Polscy negocjatorzy starają się, by Unia utrzymała dotychczasowy cel redukcji emisji gazów cieplarnianych, czyli 20 proc. do 2020 r. Komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard jest jednak zwolenniczką podniesienia zobowiązań do 30 proc.
Resort środowiska tak zmienił unijne stanowisko na konferencję ONZ, by realizacja planów komisarz nie była w tym roku możliwa. Chce bowiem bardziej szczegółowej analizy kosztów redukcji CO2, a także badań nad zmianami klimatu. Ale po przeprowadzeniu takiej analizy Komisja nie mogłaby podnieść celu redukcji emisji do 30 proc. – Nie są spełnione warunki pozwalające Unii już w tym roku zwiększać zobowiązań – podkreśla Tomasz Chruszczow, szef departamentu zmian klimatu Ministerstwa Środowiska.
Polskie poprawki dotyczą ponadto możliwości wykorzystania nadwyżek praw do emisji CO2 po 2012 roku, kiedy wygasa obecny protokół z Kioto. W ramach tego porozumienia Polska ma nadwyżkę ok. 500 mln ton CO2. Na sprzedaży tych uprawnień rząd mógłby zarobić miliardy euro. Część uprawnień kupiły już Hiszpania i Irlandia, ale do końca 2012 roku rząd nie zdąży spieniężyć wszystkich.
– Polski sprzeciw wobec 30-proc. celu redukcji emisji nie jest poparty żadnymi ekspertyzami – wskazuje Julia Michalak z Greenpeace.
