Najbardziej dynamiczną gospodarką świata są Chiny. W trzeciej już edycji rankingu zdystansowały one dotychczasowego lidera Singapur, który spadł na trzecią pozycję, oraz Hongkong.

– Już w 2020 roku Chiny będą największą globalną gospodarką świata, a kraje Azji będą wytwarzać więcej globalnego bogactwa od Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej – prognozuje dr Tomasz Teluk, prezes Instytutu Globalizacji. – Jeśli Europa nie zacznie się zmieniać, bezpowrotnie straci swoją uprzywilejowaną pozycję – dodaje.

Z gospodarek europejskich najlepiej prezentują się Szwajcaria, Niemcy i Holandia. – Kraje naszego regionu, czyli Europy Środkowo-Wschodniej – z wyjątkiem Polski i Czech – znalazły się poza pierwszą czterdziestką. Największe spadki w rankingu zanotowały Ukraina, Rumunia i Słowacja. Słowakom czkawką odbiło się wprowadzenie euro, co spowodowało zmniejszenie inwestycji zagranicznych w tym kraju i znacznie pogorszyło eksport.

– Tegoroczna edycja rankingu jest wyjątkowa, rok 2009 był bowiem kryzysowy dla światowej gospodarki – wyjaśnia ekonomista Marek Łangalis, autor rankingu. – Jedynie Chiny oraz Indie zanotowały wzrost gospodarczy powyżej 5 proc. Zaledwie dziesięć państw ujętych w rankingu zanotowało wzrost PKB, przez co większość odnotowała wzrost deficytów budżetowych – tylko pięć państw odnotowało nadwyżkę w budżecie. W stosunku do 2008 roku praktycznie wszystkie wskaźniki decydujące o pozycji na liście spadły. Zmniejszyło się średnie PKB na osobę – z 24 808 do 24 059 dolarów. Z 6,3 do 8,9 proc. wzrosło średnie bezrobocie, a średni deficyt budżetowy powiększył się z 1,3 do 4,9 proc. w stosunku do PKB. Co więcej, spadły też obroty handlu zagranicznego – eksport z łącznie 13,9 do 10,8 bilionów dolarów, a import z 14,4 do 10,8 bilionów dolarów. Z kolei bezpośrednie inwestycje zagraniczne skurczyły się z 1,42 do 0,86 biliona dolarów.

2010 jest jednak rokiem, w którym większość krajów wdraża drastyczne programy naprawcze mające na celu redukcję nadmiernych długów i deficytów. W Polsce niestety – według wstępnych wyliczeń – zarówno w pierwszym, jak i w drugim wypadku odnotujemy wzrost. Deficyt zwiększyć się ma z 7,2 proc. odnotowanych na koniec 2009 roku do 7,9 proc. PKB na koniec 2010 roku. Z kolei zadłużenie liczone metodą unijną wzrośnie z 50,9 do 55,4 proc. w relacji do PKB. Łangalis dodaje, że wprawdzie nasz kraj w tegorocznym rankingu awansował, jednak utrzymujące się wysokie bezrobocie i ogromny deficyt mogą w przyszłości ciągnąć Polskę w dół. – Jeśli nie zostaną podjęte znaczące reformy, mające na celu zmniejszenie deficytu budżetowego, zwiększenie atrakcyjności inwestycyjnej poprzez stabilizację prawa, to będzie można zapomnieć o poprawie pozycji w przyszłym roku – uważa Marek Łangalis.