Reklama

Kraje UE nie potrafią ustalić wspólnego budżetu na 2011 r.

W poniedziałek i wtorek ostatnia szansa na uzgodnienie budżetu Unii Europejskiej na 2011 rok

Publikacja: 13.11.2010 00:13

Kraje UE nie potrafią ustalić wspólnego budżetu na 2011 r.

Foto: Bloomberg

Brak zgody to chaos w płatnościach z unijnych funduszy. Premier Wielkiej Brytanii David Cameron na razie postawił na swoim: nie ma zgody na proponowane przez Komisję i Parlament Europejski zwiększenie budżetu o 6,2 proc. Może być najwyżej 2,9 proc. i żadnych koncesji politycznych na rzecz większego udziału eurodeputowanych w negocjacjach nad nowym wieloletnim budżetem UE po 2013 r.

Na to z kolei nie zgadza się PE. Unii grozi więc prowizorium budżetowe, czyli w każdym miesiącu 2011 r. UE nie będzie mogła wydać więcej niż 1/12 budżetu na 2010 r. – W polityce spójności oznacza to o ok. 700 mln euro mniej niż w skromnej wersji podwyżki budżetu o 2,9 proc. – mówi „Rz” Sidonia Jędrzejewska, europosłanka PO, sprawozdawczyni budżetu na 2011.

W ostatniej rundzie negocjacji budżetowych w Brukseli brytyjska przedstawicielka wykorzystała fakt transmisji na żywo w Internecie i wygłosiła płomienne przemówienie w obronie brytyjskich podatników.

– Formalnie Londyn jest popierany przez państwa skandynawskie, Łotwę. One poszłyby za nim – mówi rozmówca „Rz” w PE, który był świadkiem negocjacji. Początkowo Wielką Brytanię popierały Niemcy i Austria, ale i one są gotowe na kompromis. Do zgody potrzebna jest jednomyślność, co oznacza, że Wielka Brytania ma prawo weta.

– Zachowanie Brytyjczyków jest nieracjonalne. To oni stali na czele UE, gdy w 2006 r. uzgadniano wieloletnią perspektywę finansową na lata 2007 – 2013, której budżet na 2011 r. jest tylko wypełnieniem – dodaje Jędrzejewska. Ale Cameron musi przekonać wyborców, że oszczędza nie tylko w kraju, ale i na składkach do unijnego budżetu. W praktyce wielkich oszczędności nie będzie, bo faktury dostarczone przez beneficjentów funduszy, z wykonania wieloletnich zatwierdzonych przez KE projektów, będą musiały być zapłacone. Dla beneficjentów tzw. budżet dwunastkowy oznacza jednak chaos i brak możliwości planowania inwestycji.

Reklama
Reklama

W negocjacjach na razie ustąpił PE, bo zgodził się na wzrost niższy: nie 6,2 proc., ale – jak chce Rada UE (pod naciskiem Londynu) – 2,9 proc. W zamian chce poważnej debaty o przyszłym finansowaniu oraz zgody na udział trzech eurodeputowanych jako obserwatorów w negocjacjach na perspektywę finansową po 2013 r. Temu przeciwna jest Wielka Brytania, która boi się większych wpływów PE. Ostatnia szansa na porozumienie w najbliższy poniedziałek i wtorek – takie są terminy traktatowe.

Brak zgody to chaos w płatnościach z unijnych funduszy. Premier Wielkiej Brytanii David Cameron na razie postawił na swoim: nie ma zgody na proponowane przez Komisję i Parlament Europejski zwiększenie budżetu o 6,2 proc. Może być najwyżej 2,9 proc. i żadnych koncesji politycznych na rzecz większego udziału eurodeputowanych w negocjacjach nad nowym wieloletnim budżetem UE po 2013 r.

Na to z kolei nie zgadza się PE. Unii grozi więc prowizorium budżetowe, czyli w każdym miesiącu 2011 r. UE nie będzie mogła wydać więcej niż 1/12 budżetu na 2010 r. – W polityce spójności oznacza to o ok. 700 mln euro mniej niż w skromnej wersji podwyżki budżetu o 2,9 proc. – mówi „Rz” Sidonia Jędrzejewska, europosłanka PO, sprawozdawczyni budżetu na 2011.

Reklama
Finanse
Członek Fed wzywa do obniżki stóp. Media typują go na następcę Jerome’a Powella
Finanse
Donald Trump twierdzi, że nie planuje zwolnić szefa Fed, Jerome’a Powella
Finanse
Srebro najdroższe od 14 lat. Powodów jest kilka
Finanse
Kulawa moralność finansowa Polaków. Ponad 2/5 z nas akceptuje oszustwa
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Finanse
Trump przypuścił nowy atak na Powella. Prezydent znalazł sposób na pozbycie się szefa Fed?
Reklama
Reklama