W niedzielnym wydaniu gazety autor powołuje się na opinie niektórych Polaków (niewymienionych z imienia ani nazwiska), jakoby "postrzegali Irlandię jak kraj Trzeciego Świata, gdzie ludzie szukają jedzenia w śmietnikach", a także kraj, w którym "na porządku dziennym jest znajdowanie martwych bezpańskich koni i krów na środku pola". Winę za to mają ponosić nierzetelne publikacje w prasie, które jednostronnie przedstawiają sytuację na wyspie.

– Pierwszy raz usłyszeliśmy takie rewelacje w 2009 r. Dokładnie zbadaliśmy temat i nie odnotowaliśmy ani jednego przypadku, by Irlandczycy byli w Polsce dyskryminowani – mówi Eugene Hutchinson, ambasador Irlandii w Polsce.

Autor niefortunnego tekstu, John Drennan, twierdzi, że Polacy obawiają się masowego napływu "przymierających głodem Irlandczyków", którzy będą zgadzać się na przesadnie niskie pensje i tym samym zabierać chleb Polakom. Założenie to jest o tyle ciekawe, że minimalna płaca w Irlandii wynosi, już nawet po ostatnich cięciach, 1220 euro miesięcznie, a w Polsce 350 euro. Z szacunków ambasady Irlandii wynika, że liczba Irlandczyków  w Polsce w ciągu ostatnich lat się nie zmienia i jest to między 1000 a 2000 osób. Dla porównania, w Irlandii  mieszka około 180 tys. Polaków.

– To jakieś kompletne science fiction. Z 200 firm, jakie zrzeszamy w Izbie, nie słyszałem od przedstawiciela żadnej z nich, żeby obserwowano wzrost pracowników z Irlandii.  Napływu robotników możemy spodziewać się owszem, ale z Azji. Chińczycy wygrali bowiem kontrakt na dwa odcinki A2 na takich zasadach, że muszą sprowadzić swoich robotników , bowiem żaden Polak nie zgodzi się na pracę na ich warunkach. Tym bardziej nie zgodzi się na to Irlandczyk – mówi Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.

Według szacunków PKB  w 2010 r. wyniósł w Polsce 13 tys. euro per capita, w Irlandii – 26 tys. euro.