– Z dużej chmury mały deszcz – tak Marcin Mazurek, ekonomista BRE Banku, skomentował rewizję danych NBP dotyczących bilansu płatniczego za sześć ostatnich lat. Gdyby po korektach okazało się, że deficyt na rachunku bieżącym w 2010 r. był znacznie wyższy niż 5 proc. PKB, można by stwierdzić, że Polska jest krajem o podwyższonym ryzyku, co negatywnie wpłynęłoby na rynek walutowy.
Opublikowane wczoraj dane okazały się jednak mało szokujące. Deficyt rachunku bieżącego po korekcie w 2010 r. wyniósł 4,5 proc. PKB wobec 3,4 proc. przedstawionych wcześniej. To nawet nieco mniej niż średnia oczekiwań rynkowych. Największe różnice po rewizji uwidoczniły się w danych za 2008 i 2009 r. – sięgnęły 1,8 pkt proc. PKB. Za to najwyższy poziom deficytu, przekraczając nawet 6 proc. PKB, osiągnęliśmy w 2007 i 2008 r. – Nigdy nie było problemów z finansowaniem tych deficytów, jawnych czy ukrytych, ani istotnych zakłóceń z tego tytułu na rynku złotego – podkreślał Józef Sobota, dyrektor Departamentu Statystyki NBP.
Pracę nad nowym systemem liczenia danych o bilansie płatniczym NBP podjął już dwa lata temu. Przyczyną było utrzymujące się na wysokim poziomie tzw. saldo błędów i opuszczeń (znacznie wyższym niż w innych krajach). Przykładowo, w Czechach w 2010 r. to saldo wynosiło 64 proc. salda rachunku bieżącego, a w Polsce było trzykrotnie wyższe – 180 proc.
Badania ujawniły cztery obszary wpływające na saldo błędów. Najistotniejsze to import używanych aut z UE oraz tzw. pozostałe transfery pozostałych sektorów (wlicza się tu np. odszkodowania, renty, zasiłki, wynagrodzenia uzyskiwane za granicą czy płace dla cudzoziemców pracujących w Polsce). Z tego pierwszego tytułu korekty sięgnęły od 1,2 do 11,2 mld zł w zależności od roku (w 2008 r. – 11,2 mld zł, w 2009 i 2010 r. – po ok. 10 mld zł), z tego drugiego – od 7 do 13,4 mld zł.
– Bardzo ważne jest także to, że w wyniku rewizji wyraźnie zmniejszyło się także saldo błędów. Obecnie jest ono, na co wskazuje także NBP, porównywalne z poziomem notowanym w innych krajach UE – zauważa Mazurek. – Jeśli do tego dodamy pozytywną ocenę metody zastosowanej przez nasz bank centralny wydaną przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, to możemy mówić o wyeliminowaniu istotnych czynników niepewności na rynkach finansowych – dodaje Piotr Bujak z BZ WBK.