Reklama

Korekta NBP nie wstrząsnęła rynkiem

Rynek z zapartym tchem oczekiwał na skorygowane dane NBP. Ale zmiany nie były tak duże, jak wieszczyli niektórzy analitycy

Publikacja: 30.06.2011 02:49

Największe różnice ujawniły się w 2008 i 2009 roku. Sięgają nawet 1,8 punktu procentowego PKB.

Największe różnice ujawniły się w 2008 i 2009 roku. Sięgają nawet 1,8 punktu procentowego PKB.

Foto: Rzeczpospolita

– Z dużej chmury mały deszcz – tak Marcin Mazurek, ekonomista BRE Banku, skomentował rewizję danych NBP dotyczących bilansu płatniczego za sześć ostatnich lat.  Gdyby po korektach okazało się, że deficyt na rachunku bieżącym w 2010 r. był znacznie wyższy niż 5 proc. PKB, można by stwierdzić, że Polska jest krajem o podwyższonym ryzyku, co negatywnie wpłynęłoby na rynek walutowy.

Opublikowane wczoraj dane okazały się jednak mało szokujące. Deficyt rachunku bieżącego po korekcie w 2010 r. wyniósł 4,5 proc. PKB wobec 3,4 proc. przedstawionych wcześniej. To nawet nieco mniej niż średnia oczekiwań rynkowych. Największe różnice po rewizji uwidoczniły się w danych za 2008 i 2009 r. – sięgnęły 1,8 pkt proc. PKB. Za to najwyższy poziom deficytu, przekraczając nawet 6 proc. PKB, osiągnęliśmy w 2007 i 2008 r. – Nigdy nie było problemów z finansowaniem tych deficytów, jawnych czy ukrytych, ani istotnych zakłóceń z tego tytułu na rynku złotego – podkreślał Józef Sobota, dyrektor Departamentu Statystyki NBP.

Pracę nad nowym systemem liczenia danych o bilansie płatniczym NBP podjął już dwa lata temu. Przyczyną było utrzymujące się na wysokim poziomie tzw. saldo błędów i opuszczeń (znacznie wyższym niż w innych krajach). Przykładowo, w Czechach w 2010 r. to saldo wynosiło 64 proc. salda rachunku bieżącego, a w Polsce było trzykrotnie wyższe – 180 proc.

Badania ujawniły cztery obszary wpływające na saldo błędów. Najistotniejsze to import używanych aut z UE oraz tzw. pozostałe transfery pozostałych sektorów (wlicza się tu np. odszkodowania, renty, zasiłki, wynagrodzenia uzyskiwane za granicą czy płace dla cudzoziemców pracujących w Polsce). Z tego pierwszego tytułu korekty  sięgnęły od 1,2 do 11,2 mld zł w zależności od roku (w 2008 r. – 11,2 mld zł, w 2009 i 2010 r. – po ok. 10 mld zł), z tego drugiego – od 7 do 13,4 mld zł.

– Bardzo ważne jest także to, że w wyniku rewizji wyraźnie zmniejszyło się także saldo błędów. Obecnie jest ono, na co wskazuje także NBP, porównywalne z poziomem notowanym w innych krajach UE – zauważa Mazurek. – Jeśli do tego dodamy pozytywną ocenę metody zastosowanej przez nasz bank centralny wydaną  przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, to możemy mówić o wyeliminowaniu istotnych czynników niepewności na rynkach finansowych – dodaje Piotr Bujak  z BZ WBK.

Reklama
Reklama

Nową metodę liczenia bilansu płatniczego NBP będzie stosował już na stałe. Liczony w ten sposób deficyt na rachunku obrotów bieżących w I kw. 2011 r. wyniósł ok. 3,4 mld euro, czyli 3,8 proc. PKB. Liczony według starej metody byłby niższy – 3,1 proc. PKB. Dane za I kw. pokazują, że deficyt w porównaniu z I kw. 2010 r. się pogłębił. Wynikało to głównie ze wzrostu deficytu obrotów towarowych oraz spadku nadwyżki transferów bieżących.

NBP

– Z dużej chmury mały deszcz – tak Marcin Mazurek, ekonomista BRE Banku, skomentował rewizję danych NBP dotyczących bilansu płatniczego za sześć ostatnich lat.  Gdyby po korektach okazało się, że deficyt na rachunku bieżącym w 2010 r. był znacznie wyższy niż 5 proc. PKB, można by stwierdzić, że Polska jest krajem o podwyższonym ryzyku, co negatywnie wpłynęłoby na rynek walutowy.

Opublikowane wczoraj dane okazały się jednak mało szokujące. Deficyt rachunku bieżącego po korekcie w 2010 r. wyniósł 4,5 proc. PKB wobec 3,4 proc. przedstawionych wcześniej. To nawet nieco mniej niż średnia oczekiwań rynkowych. Największe różnice po rewizji uwidoczniły się w danych za 2008 i 2009 r. – sięgnęły 1,8 pkt proc. PKB. Za to najwyższy poziom deficytu, przekraczając nawet 6 proc. PKB, osiągnęliśmy w 2007 i 2008 r. – Nigdy nie było problemów z finansowaniem tych deficytów, jawnych czy ukrytych, ani istotnych zakłóceń z tego tytułu na rynku złotego – podkreślał Józef Sobota, dyrektor Departamentu Statystyki NBP.

Reklama
Finanse
Członek Fed wzywa do obniżki stóp. Media typują go na następcę Jerome’a Powella
Finanse
Donald Trump twierdzi, że nie planuje zwolnić szefa Fed, Jerome’a Powella
Finanse
Srebro najdroższe od 14 lat. Powodów jest kilka
Finanse
Kulawa moralność finansowa Polaków. Ponad 2/5 z nas akceptuje oszustwa
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Finanse
Trump przypuścił nowy atak na Powella. Prezydent znalazł sposób na pozbycie się szefa Fed?
Reklama
Reklama