Rz: Polska podczas ostatniego kryzysu gospodarczego była nazywana zieloną wyspą, nasze PKB rosło, głównie dzięki inwestycjom infrastrukturalnym. Teraz przychodzi druga fala kryzysu, a my tniemy wydatki na inwestycje. Czy to mądry ruch?
Thomas Maier:
Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Obecny brak wiary we wspólną walutę jest spowodowany m.in. tym, że rządy poszczególnych państw nie są w stanie przekonać rynków, że mają sytuację pod kontrolą. Dlatego teraz tak ważne jest, by minister finansów prezentował ostrożne i rozsądne podejście do zarządzania finansami publicznymi. Jednak cięcie wydatków na inwestycje infrastrukturalne opóźnia realizacje wielu projektów, które są niezbędne do utrzymania wzrostu gospodarczego i zapewniania obywatelom lepszych warunków życia. Obie kwestie można pogodzić, choćby korzystając z partnerstwa publiczno-prywatnego. Dobrym przykładem na to jest inwestycja realizowana we Wrocławiu, którą wsparliśmy. Prywatna firma zbuduje parking w centrum miasta na gruncie, który zapewni miasto. Strona prywatna wzięła na siebie ciężar zdobycia finansowania, a po 40 latach parking przejdzie na własność miasta. Sama inwestycja nie obciąża budżetu samorządu.
Polski rząd analizuje, czy można budować autostrady w systemie PPP bez zwiększania zadłużenia. Jest to możliwe?
Oczywiście. Znowu posłużę się przykładem. W 2009 roku podpisaliśmy ze słowackim rządem umowę na wsparcie budowy autostrady R1 w ramach PPP. Wartość projektu wynosiła 1,3 mld euro. Słowacki rząd konsultował się z Eurostatem, jak skonstruować finansowanie, aby nie zwiększać długu publicznego, i udało się znaleźć rozwiązanie. Każdy przypadek trzeba jednak rozpatrywać indywidualnie.