Atlantycka dominacja na razie niezagrożona

Wielkie potęgi wciąż dzielą się władzą w światowych instytucjach. Ale inni też dopominają się o swoje

Publikacja: 05.04.2012 00:21

Jim Yong Kim

Jim Yong Kim

Foto: PAP/EPA, ANDREW HARRER ANDREW HARRER

Korespondencja z Brukseli

– Prezes Banku Światowego spoza USA? Możliwe, ale za pięć – dziesięć lat – mówi „Rz" Bruce Stokes, ekspert German Marshall Fund. Na wiosennym zgromadzeniu akcjonariuszy tej instytucji 20 – 22 kwietnia ma zostać wybrany następca Roberta Zoellicka. Eksperci nie mają wątpliwości: będzie nim również Amerykanin, choć tym razem koreańskiego pochodzenia, Jim Yong Kim. Według niepisanej reguły to stanowisko zarezerwowane jest dla USA. W zamian Amerykanie popierają europejskiego kandydata na szefa MFW. Obecnie jest nim Francuzka Christine Lagarde.

Dla rosnących w siłę gospodarek spoza kręgu transatlantyckiego taki podział władzy w najważniejszych światowych instytucjach jest coraz bardziej wątpliwy. – Przesunięcie akcentów w światowej gospodarce powinno znajdować odzwierciedlenie we władzach międzynarodowych instytucji – uważa Cinzia Alcidi, ekspertka brukselskiego CEPS. Na razie jednak nie ma szans na zmianę sytuacji. W przypadku Banku Światowego zwycięstwo kandydata nieamerykańskiego wymagałoby poparcia Europy. A ta przecież nie może w ten sposób rewanżować się USA za udzielone rok temu poparcie dla Lagarde.

Azjatyckie korzenie

Jednak pewne zmiany już następują. Amerykański kandydat jest pochodzenia azjatyckiego, co pomoże mu w uzyskaniu sympatii azjatyckich akcjonariuszy BŚ. Poza tym po raz pierwszy w historii tej instytucji na jej czele stanie człowiek znający się na pomocy rozwojowej. Jim Yong Kim jest ekspertem od zdrowia publicznego, zajmował się m.in. walką z AIDS. – Nadszedł czas, aby ekspert od polityki rozwojowej stanął na czele największej na świecie instytucji polityki rozwojowej – powiedział Barack Obama, gdy ogłaszał kandydaturę Kima.

USA są największym darczyńcą dla tej instytucji i co pięć lat Kongres musi zatwierdzać lwią część środków przekazywanych w formie niskooprocentowanych pożyczek dla najbiedniejszych krajów świata. – Ludzie z administracji prezydenta są przekonani, że Kongres nie zaakceptuje tych pieniędzy, jeśli ktoś spoza USA będzie stał na czele BŚ – mówi Bruce Stokes. Za pięć – dziesięć lat inne państwa świata mogą być na tyle bogate, żeby więcej łożyć na pomoc rozwojową, wtedy być może na czele BŚ stanie przedstawiciel innego regionu.

– Jeśli staną się bardziej konstruktywne i odpowiedzialne za światowy ład gospodarczy, to mają szansę na udział we władzach. Na razie nie widzę takiej możliwości – mówi „Rz" Rolf J. Lang-hammer, wiceprezes Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii.

Mimo że nominacja dla Amerykanina wydaje się formalnością, to apele o zmianę status quo są na tyle silne, że po raz pierwszy w historii w szranki stanęli inni kandydaci.

Konkurenci spoza USA

Są to: nigeryjska minister finansów Ngozi Okonjo-Iweala i kolumbijski ekonomista Jose Antonio Ocampo. Powszechnym uznaniem cieszy się Nigeryjka. – Świetny intelekt, wielkie doświadczenie w Banku Światowym, znajomość tematyki – wylicza Strokes. Jednak bez szans w starciu z Kimem. Także dlatego, że – jak zauważa Rolf Langhammer – kraje szybko rozwijające się nie umieją promować najlepszych kandydatów i zdecydować się na jednego.

Tradycja obsadzania stanowiska prezesa przez przedstawiciela konkretnego państwa czy regionu to nie tylko przypadek MFW i Banku Światowego. W maju odbędą się wybory szefa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, instytucji powołanej w 1991 roku do finansowania transformacji gospodarczej w Europie Środkowej i Wschodniej, Azji Środkowej, a ostatnio również w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. Od początku jej istnienia na czele stawał Francuz lub Niemiec. Tym razem jednak oba kraje nie mogą się dogadać w sprawie wspólnego kandydata.

– Tutaj tradycja nie jest aż tak silna. Jeśli w pierwszej turze nie dojdzie do porozumienia, to w drugiej rosną szanse kandydata spoza tradycyjnego grona, w tym również kandydata z Polski – uważa Rolf Langhammer.

Wśród pięciu oficjalnie przedstawionych nazwisk jest Jan Krzysztof Bielecki, były premier, a także były dyrektor w EBOiR. Jak podkreślają eksperci, jego słabością może być fakt, że Polska jest wciąż znaczącym beneficjentem pożyczek udzielanych przez EBOiR.

Walka o stanowiska

Obsada stanowiska prezesa EBOiR to element większej układanki, która w najbliższych miesiącach będzie zajmowała europejskich przywódców. Do obsadzenia są też stanowiska członka zarządu Europejskiego Banku Centralnego oraz szefa Eurogrupy i szefa powoływanego w czerwcu Europejskiego Mechanizmu Stabilności, który na stałe będzie się zajmował pomocą dla zadłużonych gospodarek strefy euro. Jeśli Niemiec (minister finansów Wolfgang Schäuble) dostanie posadę szefa Eurogrupy, to prawdopodobnie Berlin nie będzie już forsował swoich kandydatów w EBOiR oraz w ESM.

Korespondencja z Brukseli

– Prezes Banku Światowego spoza USA? Możliwe, ale za pięć – dziesięć lat – mówi „Rz" Bruce Stokes, ekspert German Marshall Fund. Na wiosennym zgromadzeniu akcjonariuszy tej instytucji 20 – 22 kwietnia ma zostać wybrany następca Roberta Zoellicka. Eksperci nie mają wątpliwości: będzie nim również Amerykanin, choć tym razem koreańskiego pochodzenia, Jim Yong Kim. Według niepisanej reguły to stanowisko zarezerwowane jest dla USA. W zamian Amerykanie popierają europejskiego kandydata na szefa MFW. Obecnie jest nim Francuzka Christine Lagarde.

Pozostało 89% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli