Produkcja przemysłowa wzrosła w kwietniu o 3,2 proc., gdy jej dynamika wyhamowała do 0,7 proc. miesiąc wcześniej. Taka jest średnia prognoz ankietowanych przez „Rz" ekonomistów z 23 instytucji.
Prognozy nie dają jednak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak radzili sobie producenci w minionym miesiącu. Niektórzy ekonomiści uważają bowiem, że wzrost produkcji był nawet niższy niż podczas marcowego dołka, a poniżej 2-proc. dynamiki spodziewa się ponad połowa ankietowanych.
Ankietowani są zdania, że w kwietniu odbiła też produkcja budowlana. Co prawda analitycy BRE Banku zakładają tu stagnację, ale co trzeci pytany uważa, że branża rosła w tempie powyżej 5,proc. Tylko dwóch ekonomistów jest zdania, że wzrost w kwietniu był dwucyfrowy, gdy w marcu wyniósł zaledwie 3,5 proc. Średnia prognoz to 6,7 proc.
Wyniki przemysłu ostatnio nie dają się łatwo przewidzieć. Dwukrotnie w tym roku mizerna dynamika produkcji mocno zaskoczyła ekonomistów, pomimo że sygnały ostrzegawcze wysyłał ostatnio wskaźnik wyprzedzający PMI, a zwłaszcza jego komponent pokazujący spadek nowych zamówień. Najnowszy odczyt wskaźnika poznamy już dzisiaj. Analitycy nie spodziewają się tutaj dużych zmian, ale średnio oczekują spadku PMI do 49,5 proc. z 50,1 proc. w marcu.
Kwiecień, zdaniem ekonomistów, był kolejnym miesiącem, który przyniósł wyhamowanie wzrostu cen do poniżej 4 proc. Ze średniej zebranych przez nas prognoz wynika jednak, że poziom inflacji w ujęciu rocznym nie zmienił się wobec marca i wyniósł 3,9 proc. Wolniej rosły natomiast ceny producentów (wyhamowały do 4,3 proc. z 4,5 proc.). Niższa była także inflacja po wyłączeniu cen żywności i energii. Analitycy na ogół uważają, że spadła do 2,3 proc. z 2,4 proc. w marcu i 2,6 proc. w lutym. To poniżej celu inflacyjnego, jaki stawia sobie NBP.