Złoty pokrzyżuje plany rządu?

W tym roku dług publiczny ma się zwiększyć tylko o 7,3 mld zł. Byłby to historycznie niski wzrost, ale plany rządu może popsuć słaby złoty

Publikacja: 14.05.2012 04:10

Polskie złotówki

Polskie złotówki

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Ministerstwo Finansów zakłada, że ten rok będzie przełomowy dla poziomu zadłużenia Polski. W stosunku do PKB ma ono spaść z 56,3 proc. w 2011 r. do 53,7 proc. w 2012 r. Ostatni raz taki spadek zanotowaliśmy w 2007 r. Nominalnie dług zwiększyć się ma zaś tylko o 7,3 mld zł. Tak niskiego przyrostu nie było od co najmniej 17 lat.

Na czym resort opiera swój optymizm? Z jednej strony liczy, że państwo będzie bardziej oszczędne. Inwestycje publiczne mają być o 5 mld zł mniejsze niż w ubiegłym roku, płace w budżetówce nie wzrosną. Zmniejszenie składki przekazywanej do OFE przynieść ma zmniejszenie naszych potrzeb pożyczkowych o ok. 8 mld zł. Spore korzyści państwo ma uzyskać też z tzw. akumulacji netto aktywów finansowych. To suma zarządzania wolnymi środkami państwa, przychodów z prywatyzacji oraz deficytu budżetu środków europejskich. Ma ona zmniejszyć zadłużenie aż o 13 mld zł. Jednak kluczową rolę ma odegrać umacnianie się złotego.

Plan oparty na kursie

Pod koniec ubiegłego roku nasza waluta traciła na wartości, co spowodowało silne zwiększenie zobowiązań zagranicznych. – Tylko z powodu zmiany kursu wzrosły one o ok. 21 mld zł – szacuje Aleksander Łaszek z Fundacji Obywatelskiego Rozwoju. Minister finansów Jacek Rostowski oczekuje, że w tym roku sytuacja diametralnie się odmieni i złoty będzie się wzmacniał.

Gdyby 31 grudnia 2012 r. kurs osiągnął poziom 4 zł (wobec 4,4 zł na koniec grudnia 2011 r.), a z zagranicy pożyczylibyśmy netto kolejne 2,5 mld zł, zadłużenie w walutach obcych wyrażone w złotych spadłoby nawet o 14 mld zł, a pozostała część długu mogłaby wzrosnąć o 21 mld zł – wynika z analizy „Rz". – Według założeń resortu finansów na skutek umacniającego się złotego wartość zadłużenia zagranicznego spadnie o 19 mld zł – wylicza z kolei Łaszek. Pozwoliłoby to na wzrost reszty długu nawet o 26 mld zł. – Takie wyliczenia można mnożyć. Ale to jak igranie z ogniem, bo wystarczy, by euro kosztowało o 5 gr więcej, niż zakłada minister, a już całe plany legną w gruzach – zauważa Mirosław Gronicki, b. minister finansów.

Na początku roku nasza waluta odrabiała straty wobec grudnia, ale ostatnio trend się odwraca. Dziś euro kosztuje już ponad 4,2 zł. Rynkowa zgoda pokazuje, że na koniec grudnia może to być nawet 15 gr więcej, niż zakłada rząd. – To, czy złoty się umocni, zależy od sytuacji w strefie euro i siły ewentualnego ożywienia w tej gospodarce – podkreśla Jakub Borowski z Rady Gospodarczej przy Premierze.

Pożyczymy więcej

Po przełomowym 2012 r. wartość nominalna naszego długu ma znowu zacząć rosnąć szybciej (choć w stosunku do PKB będzie spadać). Przyrost zaplanowany na 2013 r. to ok. 24 mld zł, na 2014 r. – 15 mld zł, a na 2015 r. – ok. 40 mld zł. W tym roku, aby sfinansować nasz nowy dług, musimy pożyczyć aż ponad 46 mld zł. W kolejnych latach potrzeby pożyczkowe netto mają co prawda spadać, ale będą wyższe, niż rząd zakładał jeszcze pod koniec ubiegłego roku. W 2015 r. znów wyniosą znacznie powyżej 40 mld zł. – Może być to związane ze spadkiem przychodów z prywatyzacji, z których pochodzi istotna część finansowania deficytu – wyjaśnia Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE i b. wiceminister finansów. W tym roku te przychody mają wynieść 10 mld zł, ale już w 2015 r. będą zerowe. Na poziom potrzeb pożyczkowych wpływ ma też harmonogram wykupu obligacji.

Lata 2014 – 2015 to okres spłat sporych transz zadłużenia. – Rok 2015 może się okazać rokiem wykupu obligacji, które emitowaliśmy dziesięć lat wcześniej, by móc przedterminowo wykupić zadłużenie w Klubie Paryskim – analizuje Soroczyński. – A w 2014 i 2015 r. będziemy mieli wzmożone wykupy obligacji pięcioletnich, które sprzedawaliśmy w związku z kryzysem – mówi ekonomista.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorek

a.cieslak@rp.pl

,

a.kaminska@rp.pl

Opinia:

Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC

Opinia publiczna w Polsce nie jest obecnie informowana o całkowitym długu publicznym w kraju. W oficjalnych statystykach pomija się nowy dług, który wynika ze zmiany systemu transferów do otwartych funduszy emerytalnych. Pomija się go, ponieważ nie jest to zobowiązanie rynkowe. Ale to dług całkowicie realny, tyle że wobec przyszłych emerytów i wkrótce trzeba go będzie zacząć spłacać. Te zobowiązania rosną, co powoduje, że tak naprawdę całkowity dług publiczny nie będzie spadał, ale będzie się utrzymywał na stabilnym poziomie 55 – 56 proc. PKB.

Nowe zasady liczenia długu

Resort finansów kończy prace nad procedurami, które mają uchronić nasze finanse przed wpływem gwałtownych zmian kursów walut. Jak takie wahania mogą być niebezpieczne, pokazała sytuacja na koniec ubiegłego roku. W grudniu złoty nagle zaczął mocno tracić na wartości, więc ryzyko, że nasze zadłużenie przekroczy konstytucyjną barierę 55 proc. (według metodologii krajowej), nagle okazało się całkiem realne. By do tego nie dopuścić, resort finansów podejmował niestandardowe działania (np. skup długu z rynku). Teraz ministerstwo chce lepiej przygotować się do takich sytuacji. Obecnie zadłużenie zagraniczne przeliczane jest na złote po kursie z ostatniego dnia roboczego roku. Proponowane rozwiązania mają wprowadzić zasadę, że w przypadku, gdyby tak liczony dług przekroczył próg 50 lub 55 proc. PKB, mógłby być przeliczany jeszcze raz – z zastosowaniem średniej arytmetycznej z kursów walut z danego roku. Tak wyliczona kwota byłaby pomniejszana o wolne środki finansowe MF na koniec roku budżetowego, służące finansowaniu potrzeb pożyczkowych budżetu państwa w następnym roku budżetowym. Dopiero gdy tak liczny dług przekroczyłby progi ostrożnościowe, uruchamiane mają być procedury sankcyjne.

Ministerstwo Finansów zakłada, że ten rok będzie przełomowy dla poziomu zadłużenia Polski. W stosunku do PKB ma ono spaść z 56,3 proc. w 2011 r. do 53,7 proc. w 2012 r. Ostatni raz taki spadek zanotowaliśmy w 2007 r. Nominalnie dług zwiększyć się ma zaś tylko o 7,3 mld zł. Tak niskiego przyrostu nie było od co najmniej 17 lat.

Na czym resort opiera swój optymizm? Z jednej strony liczy, że państwo będzie bardziej oszczędne. Inwestycje publiczne mają być o 5 mld zł mniejsze niż w ubiegłym roku, płace w budżetówce nie wzrosną. Zmniejszenie składki przekazywanej do OFE przynieść ma zmniejszenie naszych potrzeb pożyczkowych o ok. 8 mld zł. Spore korzyści państwo ma uzyskać też z tzw. akumulacji netto aktywów finansowych. To suma zarządzania wolnymi środkami państwa, przychodów z prywatyzacji oraz deficytu budżetu środków europejskich. Ma ona zmniejszyć zadłużenie aż o 13 mld zł. Jednak kluczową rolę ma odegrać umacnianie się złotego.

Pozostało 83% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli