Przed taka formą radzenia sobie ze spowolnieniem przestrzega czeski ekonomista Tomasz Sedlacek: - Najpierw wiele rządów poświęciło równowagę fiskalną, by pobudzać wzrost gospodarczy, a teraz c burzą równowagę monetarną . - Jego zdaniem dopuszczenie do wyższej, a może nawet wysokiej inflacji jest złym wyborem.
Ekonomiści, których poprosiliśmy o komentarz, zwracają uwagę, że sytuacja nie dotyczy Polski. A doświadczenia wielu krajów pokazują, iż ekspansja monetarna nie zawsze musi doprowadzić do zwiększonej inflacji. – Tak na przykład dzieje się w Japonii – przypomina Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. Jego zdaniem
stwierdzenie o ryzykownym poświęceniu równowagi monetarnej jest obecnie mocno na wyrost. - O jej efektywnym utraceniu możemy mówić, gdy przestajemy panować nad inflacją (lub jest to realnym zagrożeniem), a to w skali strefy euro czy USA na razie nie nastąpiło. – tłumaczy ekonomista.
Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE przypomina, że politykę monetarną prowadzą niezgodnie z regułami (czyli decydują się na dodrukowywanie pieniędzy lub utrzymywanie ujemnych realnie stóp procentowych banku centralnego) USA, UK, kraje strefy euro, Szwajcaria. - W tym musi coś być . Przecież wszyscy nie stracili rozumu. – według ekonomisty istotnej zmianie wartościowania uległo pojęcie inflacji. - Kiedyś był to jednoznaczny wróg, z którym bezpardonowo trzeba walczyć. Teraz dominuje podejście, że niektóre rzeczy są jak przypływ i odpływ morza. Są niezmienne i czasem można próbować coś z tym zrobić, ale czy warto? Zbić inflację można, ale wpędzając w głębszą niż teraz recesję całe działy gospodarki. – tłumaczy ekonomista i przypomina, że coraz częściej pojawia się przekonanie, iż USA mogą być zainteresowane czasowym dopuszczeniem wysokiego poziomu inflacji, by wyjść z zadłużenia: - Nominalne pozostanie ono na niezmienionym poziomie, ale będzie znacznie mniej warte realnie. – dodaje Soroczyński. I tłumaczy: - Czas podwyższonej inflacji może być okresem, w którym można zmienić nieprawidłowe proporcje makro. Np. efektywnie zbić realne płace, by zwiększyć konkurencyjność gospodarki. Dopasować proporcje płac pomiędzy działami gospodarki. Zmienić proporcje miedzy cenami różnych dóbr i usług na bardziej wskazane. W sumie sprowadza się to do restrukturyzacji i modernizacji gospodarki. – dodaje jednak, że podwyższona inflacja odbije się kosztem w postaci erozji wartości oszczędności.
Także Dariusz Winek, głowy ekonomista BGZ, uważa, iż skłonność decydentów amerykańskiej polityki gospodarczej dla zaburzenia równowagi monetarnej może być dość duża.:- Tonący brzytwy się chwyta. Coraz bardziej realna jest groźba, że kraje wysoko rozwinięte nie będą w stanie utrzymać swego poziomu dobrobytu, ze względu na utracone przewagi konkurencyjne na rzecz krajów „wschodzących". – jego zdaniem prawdopodobieństwo naruszenia równowagi monetarnej rośnie: - Jednak pomimo trudnej sytuacji w strefie euro, bardziej realne zagrożenie wybuchem inflacji na skutek monetyzacji długu dostrzegam w Stanach Zjednoczonych. W tym przypadku bowiem koszty monetyzacji długu w większym stopniu ponieśliby zagraniczni inwestorzy, w szczególności Chiny. – dodaje