14 rozporządzeń – tyle jest stref – czeka już na akceptację biura prawnego resortu gospodarki. Gdy tylko zostaną podpisane, trafią pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów. Może to nastąpić w połowie czerwca. Wtedy pozostałoby już tylko zatwierdzenie rozporządzeń przez rząd. Powinien się pospieszyć, bo w przeciwnym razie z nowymi inwestycjami w strefach może być wkrótce krucho.
Według dotychczasowych przepisów strefy mogłyby działać jedynie do 2020 roku, a to w żadnym wypadku nie może zadowolić nowych inwestorów. Ci, którzy teraz chcieliby rozpocząć działalność i budować zakład produkcyjny, mieliby zbyt mało czasu na wypracowanie dochodów. A dopiero one sprawiają, że strefa się opłaca – można wtedy zyskać na odpisaniu podatku.
Na razie rząd przedłuży żywot stref o sześć lat. Jednak według ekspertów z firm doradczych przedłużenie do 2026 roku będzie jedynie protezą. – Potrzebna jest dłuższa perspektywa. W przeciwnym razie za trzy – cztery lata znajdziemy się w tym samym punkcie – mówi Paweł Tynel, dyrektor działu ulg i dotacji inwestycyjnych w Ernst & Young. Ministerstwo Gospodarki uspokaja. – Sześć lat to sporo. A pracujemy nad nową ustawą, gdzie będziemy chcieli znieść termin istnienia stref – zapowiada Teresa Korycińska, wicedyrektor Departamentu Instrumentów Wsparcia.
W resorcie pojawił się nawet pomysł, by projekt założeń nowej ustawy pojawił się w Internecie, gdzie można byłoby wpisywać uwagi.
Strefy – mimo kryzysu – mają się całkiem nieźle, bo inwestycji ciągle przybywa. Łączna wartość nowych nakładów zadeklarowanych od początku tego roku do końca kwietnia wyniosła 1,581 mld zł, podczas gdy w pierwszych czterech miesiącach ubiegłego roku było to 1,477 mld zł. Jeszcze bardziej wzrosła liczba zaplanowanych nowych miejsc pracy – 1743 w porównaniu z 1383 w okresie styczeń – kwiecień przed rokiem. Liczba wydanych zezwoleń wzrosła z 45 do 53.