Firma kusi nawet 15-proc. zyskiem w skali roku, ale nie ma licencji bankowej umożliwiającej przyjmowanie depozytów i dysponowanie kapitałem klientów.
Według polskiego prawa udzielanie kredytów i pożyczek z własnych środków nie wymaga licencji bankowej, ale wykonywanie czynności takich jak przyjmowanie pieniędzy w celu obciążania ich ryzykiem już tak.
Aby nie podlegać przepisom ustawy o prawie bankowym, działająca od 2009 r. Dobra Lokata dawała możliwość występowania w roli pożyczkobiorcy określonych sum pieniędzy jej klientów. Spółka wabiła klientów nawet 15-proc. zyskiem w skali roku. Warunkiem było powierzenie jej minimum 10 tys. zł.
Sposób działania Dobrej Lokaty był podobny do innych parabanków oferujących nawet dwukrotnie wyższe oprocentowanie niż na lokatach bankowych. Instytucje te traktują powierzone im przez klientów środki jako inwestycję. W przypadku Amber Gold chodziło o złoto, natomiast Dobra Lokata funkcjonowała na rynkach budowlanym i nieruchomości.
Jeden z członków zarządu spółki w rozmowie z portalem Alertfinansowy.pl przyznał, że kapitał klientów wykorzystywany był przez różne podmioty, których nazw nie można ujawnić z powodu tajemnicy handlowej. Przypuszcza się, że z pożyczek korzystały firmy działające w branży budowlanej w rejonie Wrocławia, powiązane z Dobrą Lokatą kapitałowo i osobowo, poprzez członków zarządu. Dobra Lokata miała gromadzić środki od inwestorów i pomnażać gotówkę poprzez inwestycje na rynku nieruchomości. Ulokowane przez klientów pieniądze miały mieć pokrycie w ziemi i nieruchomościach.