W ubiegłym roku takich pozwów, opiewających na 110 mld miliardów juanów (17 mld dolarów), złożono ponad 600 tys., o 38 proc. więcej niż w 2010 r. W pierwszym półroczu 2012 było ich 370 tys., o 25 proc. więcej niż w tym samym okresie roku minionego, wynika z danych opublikowanych przez „People's Court", gazetę wydawaną przez Sąd Najwyższy.
Podziemni bankowcy coraz częściej znikają, popełniają samobójstwo, bądź bankrutują nie będąc w stanie wywiązać się z umów z klientami. Prywatne pożyczki i inwestycje są legalne o ile dzieje się to na zasadzie dobrowolności, zaś oprocentowanie nie przekracza ustawowego progu 24 proc.
Chińska gospodarka słabnie, a ceny na rynku nieruchomości, gdzie zainwestowano znaczną część powierzonych w ten sposób pieniędzy, spadają.
- Teraz przyszedł czas zapłaty za niekontrolowany wzrost podziemnej aktywności bankowej – komentuje Yao Wei, pracujący w Hongkongu ekonomista francuskiego banku Societe Generale. Według jego prognozy klienci korzystający z usług szarej strefy mogą nie odzyskać nawet 2 biliony juanów.
- Ryzyko osiąga apogeum i część tego systemu jest skazana na zagładę – nie ma wątpliwości Yao. Z drugiej zaś strony zauważa, że rządowi stwarza to okazję objęcia takiej działalności nadzorem. Jego zdaniem już dawno bankowe podziemie powinno znaleźć się pod kontrolą.