Budżet Unii coraz bliżej porozumienia

Polska chce bronić naszych wpływów w unijnych instytucjach przed zwołanym na 7–8 lutego szczytem budżetowym Unii Europejskiej.

Publikacja: 27.01.2013 23:55

Herman van Rompuy zwołał szczyt na 7-8 lutego. To znak, że porozumienie jest blisko

Herman van Rompuy zwołał szczyt na 7-8 lutego. To znak, że porozumienie jest blisko

Foto: AP

Anna Słojewska z Brukseli

Przewodniczący Rady Europejskiej postanowił, że dyskusja na temat wieloletniego budżetu na lata 2014–2020 odbędzie się pod koniec przyszłego tygodnia. Taka decyzja oznacza, że są duże szanse na porozumienie.

Dyplomaci zgodnie przyznają, że Van Rompuy nie ryzykowałby porażki politycznej, gdyby nie miał pewności, że uda mu się znaleźć kompromis między zwolennikami głębszych cięć a tymi, którzy bronią wyższych wydatków. Od początku roku konsultował się z wybranymi stolicami, w tym również z Warszawą.

Nadzieję na dobre porozumienie ma polski negocjator Piotr Serafin, sekretarz stanu ds. europejskich. – To, że dalszych cięć nie będzie ani w polityce spójności, ani w polityce rolnej, uzgodniono już na poprzedniej Radzie Europejskiej. Z naszych rozmów wynika, że zasada ta będzie podtrzymana – mówi w rozmowie z „Rz".

Podstawą negocjacji przywódców ma być projekt, który został po poprzednim szczycie budżetowym opiewający na 973 mld euro. Dla Polski przewidziano w nim w sumie 103 mld euro, z  czego 72,4 mld euro na politykę spójności, a resztę na rolnictwo. Zasada zachowania zbiorczych sum na politykę spójności i rolnictwo nie musi jednak oznaczać, że nie zmienią się kwoty dla poszczególnych państw.

Z informacji „Rz" od dyplomatów w Brukseli wynika, że nie zmienią się zasady rozdziału pieniędzy w polityce spójności. Zostanie więc zachowany limit 2,35 proc. PKB, który daje Polsce wspomniane 72,4 mld euro. O tym jest również przekonany Piotr Serafin. – Jeśli ma być porozumienie, to nie może być cięć środków dla poszczególnych krajów – mówi.

Zaproponowane przez Londyn oszczędności uderzą w polskich urzędników w UE

Mniej pewne są natomiast środki w polityce rolnej. Istnieje ryzyko przesunięcia pieniędzy między krajami. Chodzi przede wszystkim o zwiększenie kwoty dla Francji, która będzie musiała dla dobra porozumienia budżetowego zgodzić się na swój większy udział w finansowaniu rabatu brytyjskiego. I wtedy może zażądać więcej dla swoich rolników. Van Rompuy będzie miał wtedy dwie opcje: albo podwyższyć wydatki na rolnictwo ogółem, albo przesuwać środki między krajami. Musi skonstruować taki rabat brytyjski, który Londyn przyjmie, a inni zgodzą się sfinansować.

Głównym wyzwaniem negocjacyjnym będzie teraz znalezienie oszczędności bez ruszania dwóch największych kategorii – rolnictwa i polityki spójności. Płatnicy netto, tacy jak Wielka Brytania, Szwecja, Holandia, Niemcy i Dania, chcą cięć o 30 mld euro. Największe oszczędności można znaleźć w dziale, który realnie wyraźnie zyskał w projekcie w porównaniu z latami 2007–2013. Chodzi o wydatki na konkurencyjność i wzrost gospodarczy, z których korzystają państwa bardziej rozwinięte. W tej kategorii znajduje się też, kontestowany przez Polskę, instrument Łącząc Europę, przeznaczony na finansowanie transeuropejskich korytarzy transportowych. Dyplomaci wskazują na to jako najłatwiejszy cel.

Trzeba będzie też znaleźć oszczędności w kategorii „Administracja", bo to dla Davida Camerona symbol. Chce wrócić do Londynu i ogłosić, że unijna biurokracja będzie miała mniej pieniędzy. Z polskiego punktu widzenia to bardzo wrażliwy element wydatków, bo w negocjacjach pojawiały się takie pomysły cięć, które spowolniłyby ścieżkę awansu polskich urzędników, i tak teraz znacznie gorzej reprezentowanych na stanowiskach kierowniczych. Pisaliśmy o tym w „Rz" z 3 stycznia 2013. Polski rząd chce się sprzeciwić takim pomysłom i już rozmawia na ten temat zarówno w Brukseli, jak i w stolicach państw członkowskich.

– Jeśli na szczycie pojawi się pomysł oszczędzania na administracji poprzez zablokowanie awansów urzędników z nowych państw członkowskich, Polska się sprzeciwi – deklaruje Serafin. Według niego urzędnicy z Polski i innych nowych państw członkowskich i tak zostali poszkodowani tzw. reformą Kinnocka. Jeszcze przed rozszerzeniem UE określiła ona niższe pensje i znacznie dłuższe kariery dla tych zatrudnianych po 1 maja 2004 roku. Dziś w instytucjach UE nie tylko jest więc mało Polaków, ale też są oni często pracownikami drugiej kategorii: za te same kompetencje i obowiązki mają niższe stanowisko i mniejszą pensję niż ich koledzy ze starej UE.

Anna Słojewska z Brukseli

Przewodniczący Rady Europejskiej postanowił, że dyskusja na temat wieloletniego budżetu na lata 2014–2020 odbędzie się pod koniec przyszłego tygodnia. Taka decyzja oznacza, że są duże szanse na porozumienie.

Pozostało 95% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli