Ceny w sklepach będą zamrożone przez dwa miesiące. Zgodziło się na to branżowe stowarzyszenie reprezentujące 70 proc. sieci handlowych działających w Argentynie (m.in. Walmart i Carrefour). Guillermo Moreno, minister handlu wewnętrznego, wezwał klientów supermarketów, by zachowywali rachunki i zgłaszali na specjalną infolinię wszystkie przypadki podwyżek cen, jakie zauważą w tych placówkach handlowych.
Ta radykalna decyzja ma pomóc rządowi w walce z inflacją, która wymknęła się spod kontroli. Co prawda oficjalne dane państwowego urzędu statystycznego INDEC mówią, że wyniosła ona w grudniu ub.r. 10,8 proc. (licząc rok do roku), ale niemal nikt w to nie wierzy. Parlamentarzyści opozycji przedstawili niezależne wyliczenia (na podstawie badań dziewięciu instytucji) mówiące, że inflacja wyniosła 25,6 proc. Przedstawiają oni swoją „kongresową stopę inflacji" co miesiąc, a ich wyliczenia są powszechnie uznawane za wiarygodniejsze niż państwowe. Skąd tak duże różnice w wyliczeniach?
Mieszanie w księgach
Wysoka inflacja zawsze była tematem drażliwym politycznie, ale w przypadku Argentyny odgrywała ona szczególną rolę. Kraj przeżył dwie fale hiperinflacji w latach 80. XX w. i Argentyńczycy nauczyli się reagować na mocne przyspieszenie inflacji wyprzedażą narodowej waluty i kupowaniem dolarów (co przyczyniło się do dwukrotnego bankructwa kraju na początku XXI w.). Według opozycji administracja pani prezydent Cristiny Fernandez de Kirchner, zapobiegając niebezpieczeństwu inflacyjnemu, teraz posunęła się nie tylko do administracyjnych prób ograniczania wzrostu cen, ale również dopuściła się poważnych manipulacji statystycznych, by ukryć drożyznę.
W 2007 r. szefem INDEC został Guillermo Moreno, dotychczasowy minister handlu wewnętrznego. Zwolnił wielu pracowników urzędu, a ci, których pozbawił posad, zaczęli mu zarzucać, że ukrywa prawdziwą skalę wzrostu cen. Jak według nich zdołano zakamuflować przyspieszającą inflację? INDEC ze służącego do obliczania inflacji koszyka dóbr, który ma odzwierciedlać strukturę wydatków Argentyńczyków, wyklucza najszybciej drożejące towary. Bo jak tłumaczy, biedni konsumenci z nich rezygnują (jeśli np. drożeją pomidory, biedniejsi Argentyńczycy przestają je kupować).
Możliwe również, że dochodzi też do bardziej ewidentnych oszustw statystycznych. Garciela Bevacqua, statystyk odpowiedzialna za liczenie inflacji, została wyrzucona z urzędu po tym, gdy nie zgodziła się na to, by w oficjalnych danych pomijać cyfry po przecinku i zamiast tego je zaokrąglać.