Rok po prezydenckich wyborach bank inwestycyjny Morgan Stanley sprawdził, co zostało z obietnic Władimira Putina. Obiecał on zbilansowany budżet, niską inflację, wzrost konkurencyjności i inwestycji, stworzenie nawet 20 mln nowych miejsc pracy w dziedzinach związanych z wysokimi technologiami.
Bank wydzielił 12 obiecanych obszarów reform i ocenił ich wykonanie. Analitycy Jacob Nell i Alina Ślusarczuk powiedzieli gazecie „Wiedomosti", że sześć z nich dostało ocenę średnią, dwie złą, a cztery – dobrą. Najwyżej oceniono reformy makroekonomiczne – polityka monetarna Banku Rosji i polityka budżetowa (nowa ustawa ogranicza deficyt do maksimum 1 proc. PKB). Dobrą notę dostało też wejście Rosji do WTO oraz przejście rosyjskich firm na międzynarodowe standardy księgowości.
3,4 proc. wyniósł wzrost PKB w Rosji w ubiegłym roku
Jednak w kluczowych dla pobudzenia gospodarki obszarach brakuje postępu. Stagnacja panuje w innowacyjności, prywatyzacja stoi, nie ma reform w administracji i podatkach, infrastruktura kraju poprawia się wolno, a w sektorze paliwowo-energetycznym wciąż królują monopoliści. Analitycy Morgan Stanley zwracają uwagę, że podczas gdy rząd przedstawił program prywatyzacji na 10–15 mld rubli rocznie (330–490 mln dol.), to tylko nacjonalizacja TNK-BP (kupuje go państwowy koncern Rosnieft) to koszt 40 mld dol. Tym samym potrzeba 80 lat prywatyzacji w założonym tempie, by odzyskać włożone w transakcję środki.
Ocenę najgorszą dostały dziedziny nietknięte żadnymi reformami, a więc system emerytalny i polityka taryfowa.