Konflikt koreański. Gospodarka już cierpi.

Bez względu na to, czy dojdzie do eskalacji napięcia na Półwyspie Koreańskim, Kim Dzong Un jeden atak już przeprowadził. Jego ofiarą pada zaufanie do gospodarki Południa

Publikacja: 06.04.2013 00:21

Konflikt koreański. Gospodarka już cierpi.

Foto: Bloomberg

Optymiści mówią, że powodem utrzymującego się napięcia jest dramatyczna sytuacja gospodarcza Korei Północnej i chęć zwrócenia uwagi społeczności międzynarodowej na ten kraj. I że jest to odwet za  sankcje wprowadzone przez Organizację Narodów Zjednoczonych pod koniec 2011 r., jako kara za przeprowadzone testy atomowe. Sankcje okazały się bolesne, bo utrudniły transfery finansowe, ale i zablokowały import luksusowych towarów, które Kim Dzong Un uwielbiał, ale i używał ich do kupowania sobie lojalności elit.

Pesymiści są zdania, że Kim Dzong Un nie  widząc wyjścia   z sytuacji chce pokazać i własnemu  narodowi i światu, że naprawdę jest gotowy na wszystko. Zachowuje się jak desperat, bo mimo nędzy, do jakiej doprowadziły Koreę Północną rządy jego dziadka i ojca, musi sobie zdawać sprawę, przeciwko komu występuje. Pozostaje pytanie: czy rzeczywiście zdecyduje się na ostateczność  i  – jak zapowiada ambasada tego kraju w Polsce – rozpocznie „totalną wojnę nuklearną, bo nadszedł czas ostatecznej bitwy na śmierć i życie"? Źródła południowokoreańskie nie wykluczają, że   rzeczywiście może wystrzelić rakietę 15 kwietnia, w dzień urodzin  założyciela  dynastii - swojego dziadka Kim Ir Sena.

Zdaniem analityków Moody,s konflikt nie naruszył fundamentów gospodarki Korei Płd., ale znacznie podwyższył ryzyko inwestycyjne

Na razie rząd Kima,  podkręcając napięcie, zalecił  placówkom dyplomatycznym wycofanie personelu z jego kraju, „bo nie jest w stanie zagwarantować im bezpieczeństwa". Żadna z ambasad nie zdecydowała się na ewakuację.

Nic nowego?

Zagrożenie ze strony rządu w Pjongjangu nie jest dla południowych Koreańczyków i USA niczym nowym. Ale po raz pierwszy zostało tak poważnie potraktowane  przez rząd w Seulu i Stany Zjednoczone oraz Rosję. - Niestety tym razem Półwysep Koreański nie jest już kojarzony z „Gangnam Style", ale bronią atomową i prawdziwym wojennym zagrożeniem - powiedział „New York Timesowi" John Delury, amerykański wykładowca Yonsei University w Seulu. Jego zdaniem stanowi poważne zagrożenie także dla pani prezydent Park Geun Hie, która została wybrana, bo obiecała, że doprowadzi do przyspieszenia wzrostu gospodarczego, a także poprawy stosunków z Północą.

Jedno jest oczywiste. Dla gospodarki Korei Południowej nie mogło być gorszego momentu na rozpoczynanie wojskowej awantury o skutkach  trudnych do przewidzenia nie tylko dla tego kraju, ale być może i świata. Pogróżki z Północy już zmniejszyły zaufanie inwestorów do gospodarki Południa. Mimo tego, że wyraźnie i rząd w Seulu i Amerykanie grają na osłabienie napięcia, doskonale widząc, jak bardzo może ono zaszkodzić gospodarce. W piątek wzrosły rentowności koreańskich obligacji, a spadł KOSPI – indeks seulskiej giełdy – o dalsze 1,64 proc., czyli razem od pierwszych pogróżek Kima o ponad 4 proc. Staniał także won wobec dolara.

Obawy koncernów

Wiceminister  finansów Korei Południowej Choo Kyung-ho na  piątkowym spotkaniu z przedstawicielami resortów gospodarczych w rządzie  przyznał wprawdzie, że rząd w Pjongjangu już wielokrotnie odgrażał się, że zaatakuje i Południe i Stany Zjednoczone, ale nigdy nie doszło jeszcze do takiej eskalacji napięcia.

– Dlatego właśnie  skutki dla naszej gospodarki mogą być znacznie  bardziej dotkliwe, niż poprzednio - mówił Choo Kyung-ho.

Wypowiedź koreańskiego ministra miała miejsce tuż po tym, jak prezes General Motors Dan Akerson publicznie ujawnił swoje obawy i przyznał, że koncern już poczynił odpowiednie kroki, aby zapewnić bezpieczeństwo  pracownikom swoich koreańskich fabryk. Dodał jednocześnie, że  jeśli napięcie będzie się przedłużało, GM może poszukać miejsc do produkcji poza Koreą.

W wywiadzie udzielonym CNBC Akerson mówił, że cokolwiek miałoby się wydarzyć w Korei, będzie miało wpływ na całą gospodarkę, nie tylko na General Motors.

Więcej do stracenia

Sami Koreańczycy z Południa mają świadomość, że chociaż wprawdzie przyzwyczaili się do życia z zagrożeniem z Północy, to jednak mają oni znacznie więcej do stracenia, niż północy sąsiad.

Gospodarka koreańska, której PKB w ubiegłym roku wyniósł 1,151 biliona dolarów, jest już 15. największą na świecie. Tom Coyner z Amerykańskiej Izby Handlowej w Korei Południowej nie ma wątpliwości, że cała obecna rozgrywka rządu w Pjongjangu ma zaszkodzić klimatowi inwestycyjnemu wokół południowego sąsiada. Zdaniem Coynera, który jest autorem książki „Doing Business in Korea", to co Kim w tej chwili atakuje, to właśnie gospodarcza potęga Południa.

Zdaniem analityków agencji oceny wiarygodności kredytowej Moody's obecny konflikt wprawdzie nie naruszył fundamentów gospodarki, ale znacznie podwyższył ryzyko inwestycyjne. „Światowa opinia społeczna jest dzisiaj znacznie bardziej nerwowa, kiedy słyszy o kolejnym konflikcie, niż to było kiedyś" – czytamy w opracowaniu Moody's.

Jak na razie, oprócz nerwowości na rynkach, pierwszym efektem eskalacji napięcia jest zamknięcie granicznej strefy przemysłowej wokół północnokoreańskiego miasta Kaesong, gdzie 123 firmy z południa dawały pracę Koreańczykom z Północy. Miał to być symbol przyszłej współpracy między oboma krajami, a przy okazji źródło dewiz dla rządu w Pjongjangu. Rządowi z Seulu strefa służyła jako łatwy do zademonstrowania dowód, że tak naprawdę napięcie pozostaje napięciem, polityka polityką, a gospodarka płynie swoimi torami. Teraz jednak jest inaczej.

Zagrożenie dla firm

W każdym razie nie mogło być gorszego momentu dla sztandarowych koreańskich koncernów, które teraz już pełną parą korzystają ze swojej potęgi na rynkach światowych. Koreańskie produkty, w tym także samochody, stały się potężnym zagrożeniem dla japońskiej i amerykańskiej konkurencji, wszędzie tam, gdzie wymagany jest potężny ładunek najnowocześniejszych technologii.

Hyundai i Kia rosną nawet na tych rynkach, jak europejski, gdzie od wielu miesięcy konkurencja ma spadki. A szefowie Kia zastanawiają się, czy nie opłacałoby się zbudować w Europie kolejnej fabryki, bo słowacki zakład w Żylinie może mieć kłopoty ze sprostaniem popytowi.

Samsung nigdy jeszcze nie był tak blisko wygranej potyczki z Apple. A koreańskie linie lotnicze Korean Air pokonały bogate Qatar Airways w rywalizacji o kupno czeskiego przewoźnika CSA. LG i Samsung wygrały już wojnę  z Japończykami o produkcję najlepszych telewizorów na świecie.

Przy tym konflikt, nawet gdyby potrwał krótko, ze względu na powiązania koreańskich firm z  zagranicznymi partnerami, miałby dla gospodarki światowej  skutki porównywalne do tych, jakich doświadczyliśmy po tragicznym w skutkach trzęsieniu ziemi i tsunami w Japonii.

Michael Smitka, profesor ekonomii na Lee University w Lexington uważa, że eskalacja  konfliktu  w postaci morskiej blokady   doprowadziłoby  do zamknięcia przynajmniej na parę tygodni koreańskich fabryk samochodów. - Znacznie poważniejszy byłby problem dla firm, które korzystają z koreańskich komponentów.Ponieważ przynajmniej 30 procent z nich nie może być szybko zastąpione - dodaje prof. Smitka. I podaje przykład wentylatorów do klimatyzacji w samochodach.

Ucierpiałby i Apple, który z Korei sprowadza nośniki pamięci. - Gdybym był szefem Apple,byłbym bardzo zdenerwowany - mówi Fred Dickson, główny strateg inwestycyjny w D. A. Davidson & Co.

Optymiści mówią, że powodem utrzymującego się napięcia jest dramatyczna sytuacja gospodarcza Korei Północnej i chęć zwrócenia uwagi społeczności międzynarodowej na ten kraj. I że jest to odwet za  sankcje wprowadzone przez Organizację Narodów Zjednoczonych pod koniec 2011 r., jako kara za przeprowadzone testy atomowe. Sankcje okazały się bolesne, bo utrudniły transfery finansowe, ale i zablokowały import luksusowych towarów, które Kim Dzong Un uwielbiał, ale i używał ich do kupowania sobie lojalności elit.

Pozostało 93% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli