Wzrost japońskiego eksportu jest wyraźnie widoczny - wzrósł o 14,7 procent w sierpniu tego roku - w porównaniu do sierpnia zeszłego roku - wynika z rządowych danych opublikowanych w Tokio.
Jednak słaby jen oznacza dla Japończyków wzrost kosztów za energię oraz wyższe ceny importowanych towarów. Doprowadziło to do nierównowagi w bilansie handlowym kraju - Japonia wydaje znacznie więcej na import towarów niż sama eksportuje. Taki stan trwa już od 14 miesięcy.
Barometr nastrojów gospodarczych w Japonii zanotował spadek o o cztery punkty - do 12. To najniższy wynik od maja tego roku. - Przedsiębiorcy martwią się wolniejszym wzrostem w krajach o gospodarkach rozwijających się oraz wzrostem kosztów eksportu - powiedział agencji Reutera Takuya Hoshino, analityk z Dai-ichi Life Research Institute, podkreślając, że słaby jen jeszcze bardziej napędzi eksport, ale nie widać niestety końca deficytu w handlu zagranicznym Japonii.
Deficytowi winny jest przede wszystkim import surowców energetycznych, których zwiększone zapotrzebowanie po zamknięciu elektrowni atomowych zwiększył wielkość importu o 16 proc. Teraz deficyt w handlu zagranicznym Japonii osiągnął 7,2 mld euro. Rząd w Tokio planuje więc ulgi podatkowe dla przedsiębiorców, m.in. likwidację specjalnego podatku na odbudowę, który wprowadzono po trzęsieniu ziemi i tsunami z wiosny 2011 roku. 10-procentowy podatek miał obowiązywać do marca 2015 roku, ale wszystko wskazuje na to, że zostanie zniesiony dużo wcześniej. Prawdopodobnie obniżony zostanie także podatek dochodowy od osób prawnych.
Eksport napędził także popyt za granicą. W USA popyt na japońskie samochody wzrósł o jedna piątą. Eksport samochodów do Chin wzrósł o 16 proc., a do Unii Europejskiej nawet o 18 proc. Słaby jen sprawa, że japońskie towary są za granicą atrakcyjne cenowo. Jednak analitycy obawiają się, że taka hossa dla eksporterów może nie trwać wiecznie, ponieważ rząd planuje podwojenie podatku od obrotów.