Emeryt za kierownicą
Patricia Page, 74-latka z Christchurch, przyznaje, że bilet na autobus w cenie 50 tutejszym dolarów (131 zł) do odległego o 80 km małego kurortu Akaroa, to także dla niej jest drogo. Patricia ma niecałe 3000 nowozelandzkich dolarów (NZD) czyli 7800 zł, emerytury po mężu – wojskowym. Taka emerytura robi na Polakach wrażenie, ale Patti po śmierci męża musiała duży dom z czterema sypialniami zamienić na mniejszy. O tym, że emeryci nie mają lekko, świadczą kierowcy autobusów. W większości to panowie w bardzo słusznym wieku.
Koszty utrzymania są wysokie. Średni czynsz w Nowej Zelandii to 275,3 NZD tygodniowo (2880 zł miesięcznie). A średnie zarobki w 2013 r wyniosły 844 dolarów/tygodniowo (8840 zł miesięcznie).
Dziś we wszystkich prestiżowych rankingach Nowa Zelandia uchodzi za wzór wolności gospodarczej, otwartości i przychylności dla biznesu. Jednak do lat 70. XX w. prawie wszystko, co kraj wyprodukował, kupowały Wyspy Brytyjskie. Obowiązywał szereg barier celnych chroniących miejscowych farmerów. Zaporowe cła zniesiono dopiero w połowie lat 80., bo po wejściu Brytyjczyków do Unii trzeba się było otworzyć na nowe rynki w Azji. Z Australią bariery znikły dopiero na początku lat 90. XX w.
– Nasz własny nabiał, owoce, wina są droższe od tych samych towarów importowanych z Australii – zauważa Patricia.
Kraina mleka i farm
Nowa Zelandia jest największym na świecie producentem nabiału na głowę mieszkańca i drugim jego największym eksporterem. Jest tu 6,6 mln krów, 32 mln owiec, 4 mln bydła mięsnego i ponad 1 mln jeleniowatych, które hoduje się na mięso i poroża. Kraj to poważny eksporter mięsa, drewna i owoców. Najwięksi odbiorcy to dziś Australia, Chiny, USA i Japonia.
Ale litr rodzimego mleka chudego kosztuje w najpopularniejszym dyskoncie PaknSave 2,5–4 dolarów (6,5–10,3 zł); za 400 gr chleba o konsystencji i smaku gumy (pieczywo to porażka Nowozelandczyków) trzeba zapłacić od 2,8 do 4 dolarów, a lepsze rodzaje (np. rodzaj ciabaty) to 6 dolarów (15,8 zł/sztuka). Drogie są soki z miejscowych owoców. Za 125 g sera Brie zapłaciłam w przeliczeniu 14,4 zł.