Fiskus skubie mało zarabiających

W Polsce z PIT zwolnione są średnie dochody z niecałego miesiąca, za Odrą – z ponad dwóch. Rząd jednak nie chce podnieść kwoty wolnej od podatku.

Publikacja: 16.06.2014 01:59

Fiskus skubie mało zarabiających

Foto: Bloomberg

Rząd chce podnieść najniższe wynagrodzenia bardziej, niż wynikałoby to z ustawy. – Chcemy w ten minimalny sposób rozpocząć takie działania, które pozwolą krok po kroku korzystać coraz większej grupie ludzi w Polsce z faktu, że przełamaliśmy zagrożenia kryzysowe – uzasadniał premier Donald Tusk.

W praktyce te działania będą finansowe z kieszeni przedsiębiorców. Z własnej kieszeni budżet nie chce nic wyłożyć: premier poinformował, że skala podatkowa zostanie zamrożona na kolejny rok. Szósty z rzędu.

Zamrożenie skali, w tym przede wszystkim kwoty wolnej od podatku i kosztów uzyskania przychodu, oznacza, że dochody Polaków, zwłaszcza te najniższe, są obciążane coraz wyższym podatkiem. Efektywna stawka podatkowa dla minimalnego wynagrodzenia w 2009 r. wynosiła 3,6 proc., w 2015 będzie to już ponad 7 proc.

– Jeśli rząd chce pozwolić ludziom korzystać z ożywienia gospodarczego, z punktu widzenia przedsiębiorców lepszym rozwiązaniem byłoby podwyższenie kwoty wolnej – komentuje Marek Michałowski, przewodniczący rady nadzorczej Budimeksu. – Rozumiem, że rząd tego nie robi, bo spowodowałoby to uszczuplenie wpływów podatkowych. Tyle że podwyżka najniższej płacy może przynieść podobne efekty: odgórnie ustalane zarobki, w oderwaniu od realiów rynkowych to spadek zysku w firmach, a to oznacza mniejsze podatki.

Ochrona najbiedniejszych

Co ciekawe, kilka dni przed wystąpieniem premiera rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz skierowała do ministra finansów Mateusza Szczurka wymowny w treści list. Zwraca w nim uwagę, że „w kierowanych do RPO skargach obywatele dają wyraz rozgoryczeniu z powodu wieloletniego zaniechania zwiększania kwoty dochodu niepodlegającej opodatkowaniu". Jak podkreśla Irena Lipowicz, w naszym systemie PIT płacą nawet ci, którzy nie są w stanie zaspokoić własnych potrzeb bytowych, co pogłębia ich ubóstwo. RPO czeka na odpowiedź ministra.

Rozwiązania podobne do polskiej kwoty wolnej od podatku są w ponad połowie krajów UE (nie ma ich tam, gdzie jest podatek liniowy, np. w Estonii, na Węgrzech czy w Czechach). I w porównaniu z nimi polskie dochody wolne od podatku są najniższe – wynoszą 738 euro (3091 zł) rocznie. W Finlandii są 20 razy wyższe, w Austrii – 14, a w Niemczech – 11 razy.

„Rz" przeanalizowała, jak kwoty wolne w poszczególnych krajach UE wyglądają w porównaniu z przeciętnym wynagrodzeniem. Okazuje się, że i w takim ujęciu plasujemy się w ogonie stawki. W Polsce w 2013 r. z podatku zwolnione było 84 proc. przeciętnej pensji brutto (w 2015 może to być już tylko 77 proc.). Inaczej mówiąc, bez daniny dla fiskusa można było pracować nieco tylko dłużej niż trzy tygodnie. Gorzej mają tylko Szwedzi (dwa tygodnie) i Irlandczycy (trzy). W porównaniu z resztą krajów wypadamy źle. Niemcy mogą cieszyć się wolnością podatkową prawie trzy razy dłużej (2,2 miesiąca), podobnie Francuzi czy Hiszpanie. Jeszcze lepiej jest w Wielkiej Brytanii – 3,2 miesiąca bez danin, a w Finlandii – nawet 4,5.

Jak obniżyć ?klin podatkowy

– W Polsce podnoszenie płacy minimalnej nie jest dobrym pomysł na zwiększanie dochodów najmniej zarabiających, zwłaszcza w miejscach o wysokim bezrobociu i niskich przeciętnych płacach. Lepiej byłoby, gdyby rząd obniżył klin podatkowy – podkreśla Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan. Jego zdaniem ze względu na sytuację budżetu najlepiej zacząć nie od urealnienia kwoty wolnej od podatku, ale od podwyżki kosztów uzyskania przychodu. Obecnie wynoszą one dla pracujących w jednym miejscu bez dojazdów 1335 zł rocznie. To tyle ile w 2009 r. – Koszty zmniejszają uzyskiwane dochody, a nie sam podatek, dlatego to rozwiązanie mniej kosztowne dla finansów państwa, dające duże korzyści najmniej zarabiającym – wyjaśnia Mordasewicz. Jego druga propozycja to liczenie kwoty wolnej także za dzieci.

Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, studzi oczekiwania na szybkie podwyżki kwoty wolnej. – Państwo ma tak wysokie wydatki sztywne i wysoki deficyt, że niemożliwe jest obniżenie dochodów budżetu, bez reformy tych wydatków. A tego rząd nie chce zrobić – wyjaśnia Gomułka. Zamrożenie kwoty wolnej da budżetowi w przyszłym roku ok. 1,7 mld zł.

Ryzykowna podwyżka

W 2015 r. minimalne wynagrodzenie ma wzrosnąć o 4,2 proc. do 1750 zł – proponuje rząd. To wzrost o 19 zł wyższy, niż wynikałoby z ustawowych zobowiązań. Płaca minimalna ma sięgnąć 44 proc. średniej. Zdaniem Konfederacji Lewiatan najniższe wynagrodzenie już powyżej 40 proc. przeciętnej może powodować perturbacje na rynku pracy. Podwyżka może być szczególnie dotkliwa dla mniejszych firm, działających w usługach, w regionach o wysokim bezrobociu.

W wielkich miastach praktycznie nie ma znaczenia. W Warszawie i Krakowie mało kto ze względu na wysokie koszty życia godzi się pracować za najniższe wynagrodzenia. Podobnie jest w powiatach, w których dominują wielkie koncerny, gdzie są wysokie wynagrodzenia. Przykładowo w powiecie lubińskim, gdzie działa KGHM, średnia płaca jest najwyższa w Polsce i wynosi ok. 6,7 tys. zł (wg szacunków „Rz" za 2013 r.). Płaca minimalna stanowi tam ledwo 23 proc. średniej, w Warszawie – 30 proc., a w Poznaniu – 36 proc.

Inna jest sytuacja w mało zamożnych regionach. W powiecie kępińskim (woj. wielkopolskie) średnia płaca już od lat jest najniższa w Polsce: tylko 2,4 tys. zł brutto. Tam płaca minimalna stanowi aż 66 proc. przeciętnych zarobków. Dla lokalnych przedsiębiorstw administracyjne zmiany kosztów pracy nawet o kilka złotych mogą więc mieć duże znaczenie. W drugim z najbiedniejszych powiatów – brzezińskim (woj. łódzkie) – jest tylko trochę lepiej. Tam minimum sięga 60 proc. lokalnej średniej. W sumie, jak wynika z analizy „Rz", w 40 powiatach (na 345) stosunek płacy minimalnej do przeciętnej jest wyższy niż 55 proc., a w 190 – powyżej 50 proc.

Ryszard Florek, prezes Fakro

Administracyjna podwyżka płacy minimalnej zapewne spowoduje, że pewne firmy będą musiały zwinąć interes lub zmniejszyć zatrudnienia. Chodzi o takie, które działają na międzynarodowych rynkach i opierają się bardzo ostrej konkurencji Chińczyków. W tych firmach nie ma szans na podwyżki niezwiązane ze wzrostem wydajność pracy. Jeśli rząd chce podejmować działania na rzecz zwiększenia zarobków Polaków, powinien postawić na taki system podatkowy, który by motywował do inwestowania,  rozwoju i tworzenia nowych miejsc pracy. Dziś w mojej firmie przy tworzeniu nowego miejsca pracy, którego koszty wynoszą 400 tys. zł, muszę oddać fiskusowi 100 tys. zł. To zniechęca do rozwoju. Każde działanie inwestycyjne powinno być zwolnione z podatku.

Rząd chce podnieść najniższe wynagrodzenia bardziej, niż wynikałoby to z ustawy. – Chcemy w ten minimalny sposób rozpocząć takie działania, które pozwolą krok po kroku korzystać coraz większej grupie ludzi w Polsce z faktu, że przełamaliśmy zagrożenia kryzysowe – uzasadniał premier Donald Tusk.

W praktyce te działania będą finansowe z kieszeni przedsiębiorców. Z własnej kieszeni budżet nie chce nic wyłożyć: premier poinformował, że skala podatkowa zostanie zamrożona na kolejny rok. Szósty z rzędu.

Pozostało 92% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu