Poniedziałkowa sesja na rynkach azjatyckich przyniosła jedynie niewielkie spadki. Japoński indeks Nikkei 225 spadał w jej końcówce tylko o 0,2 proc., koreański KOSPI również tracił 0,2 proc., a Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, zyskiwał 0,6 proc. Do głębszych spadków doszło na giełdach na Tajwanie (-1,4 proc.) i na Filipinach (-2,1 proc.). Jen japoński tracił tylko o 0,7 proc. wobec dolara, a indeks dolara rósł o 0,35 proc. Złoto taniało wówczas o 0,4 proc. i płacono 3374 USD za uncję kruszcu. Nie było więc wielkiej ucieczki do bezpiecznych aktywów. Choć w niedzielę kurs bitcoina chwilowo spadł poniżej 99 tys. USD, to w poniedziałek rano zbliżał się do 102 tys. USD.
Reakcja rynku naftowego na niedzielne uderzenie USA na Iran była również zaskakująco umiarkowana. Za baryłkę ropy gatunku WTI płacono w poniedziałek rano nieco ponad 75 USD, czyli tylko o 1,6 proc. więcej niż w piątek. Od 12 czerwca ropa WTI zdrożała o około 7 USD i wróciła na poziom cenowy ze stycznia. Inwestorów jak na razie nie wystraszyły irańskie groźby zablokowania Cieśniny Ormuz.
Dlaczego rynki tak umiarkowanie zareagowały na amerykański atak na Iran?
W niedzielę nad ranem amerykańskie bombowce strategiczne zaatakowały obiekty związane z irańskim programem nuklearnym w Fordo, Natanzie oraz Isfahanie. Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zapewnił, że cele zostały zniszczone i zasugerował, że USA nie zależy już na eskalowaniu konfliktu.
– Rynki postrzegają atak na Iran jako ulgę, ponieważ zagrożenie nuklearne dla regionu zniknęło – twierdzi Dan Ives, dyrektor zarządzający w firmie Wedbush. Jego zdaniem konflikt wokół Iranu powinien pozostać izolowany.
Czytaj więcej
Beniamin Netanjahu przekonał Donalda Trumpa do zbombardowania przez amerykańskie lotnictwo i mary...