Bezpośrednim impulsem do panicznej wyprzedaży liry były poniedziałkowe wypowiedzi prezydenta Turcji Recepa Erdogana. Stwierdził on, że jego kraj odszedł od polityki „wysokich kosztów pożyczek” i „silnej liry”, a za priorytet uznał wyższy eksport, inwestycje oraz kreację miejsc pracy. Mówił również, że „konkurencyjna lira” (czyli słaba waluta) pomoże osiągnąć ten cel.

Czytaj więcej

Złoty w błędnym kole. Kurs euro wystrzelił najwyżej od 12 lat

Inwestorzy uznali wypowiedzi Erdogana za kolejny sygnał, że w Turcji dojdzie do dalszego luzowania polityki pieniężnej. Turecki bank centralny od września obciął główną stopę procentową od września o łącznie 400 pb. Po ostatnim posiedzeniu zasygnalizował jednak, że w grudniu zakończy cykl obniżek. Luzuje on politykę pieniężną, pomimo tego, że inflacja wyniosła w październiku aż 19,9 proc. r./r. Osłabienie liry, podsycane przez luzowanie polityki pieniężnej, mocno przyczynia się do wzrostu cen.