Według „Financial Times" w ostatnich miesiącach podlegający EBC mechanizm nadzoru bankowego zaczął się uważniej przyglądać powiązaniom europejskich banków z Turcją. Nie uznaje on jeszcze sytuacji jako krytycznej, ale widzi spore ryzyko.
Czytaj także: Kurs liry tureckiej nie może znaleźć dna

Według doniesień „FT" regulatorzy z EBC uznali za szczególnie wrażliwe na turecki kryzys banki: BBVA, BNP Paribas i UniCredit. Steve Eisman, rynkowy guru, który przewidział globalny kryzys i zarobił fortunę, zajmując krótkie pozycje na instrumentach finansowych powiązanych z amerykańskim rynkiem hipotecznym (bohater filmu „Big Short"), obecnie zajmuje krótkie pozycje na akcjach BBVA i UniCredit. Ogólnie ekspozycja zagranicznych banków na tureckie aktywa jest szacowana na 223 mld dol. Największa część z tej sumy przypada na banki hiszpańskie (80,9 mld dol.), za którymi plasują się pożyczkodawcy francuscy (35,2 mld dol.) i włoscy (18,5 mld dol.).
Załamanie liry uderza w tureckie spółki i banki zadłużone w obcych walutach. Według danych banku centralnego Republiki Turcji na koniec marca spółki z sektora prywatnego były zadłużone w obcych walutach na około 245 mld dol., z czego 53 proc. przypadało na banki. Turcja mierzy się również z deficytem na rachunku obrotów bieżących sięgającym 6,4 proc. PKB oraz inflacją wynoszącą w lipcu prawie 16 proc. Główna stopa procentowa wynosi tam 17,75 proc., ale w ocenie inwestorów jest wciąż zbyt niska.