Ekonomiści prognozowali, że będzie to od 100 do 200 mln euro. Tak duża różnica wynika przede wszystkim ze słabego eksportu. W październiku krajowe firmy sprzedały za granicę towary o wartości niespełna 9 mld euro. To o 17,6 proc. mniej niż w październiku 2008 r. Analitycy przewidywali spadek, ale wyraźnie mniejszy.
– Słabszy wynik eksportu może oznaczać, że poprawa koniunktury u naszych głównych partnerów handlowych ma wciąż słabe podstawy i nie przekłada się na trwały wzrost popytu na polskie towary – ocenili ekonomiści Banku Millennium.
– Trudno ocenić, czy niski poziom eksportu w październiku tego roku znamionuje słaby koniec roku, czy jest zdarzeniem jednorazowym. Poprawiające się w ostatnich miesiącach odczyty produkcji przemysłowej wskazują raczej na ten drugi scenariusz. Nie można również wykluczyć, że nastąpiło pewne przesunięcie czasowe i część eksportu została zrealizowana już we wrześniu – stwierdził Adam Antoniak, ekonomista Banku BPH.
Ponieważ saldo obrotów towarowych cały czas jest mniejsze niż rok temu (w październiku o połowę), wymiana handlowa cały czas jest czynnikiem wspierającym wzrost gospodarczy. W III kwartale, gdy wzrost PKB wyniósł 1,7 proc., bez uwzględnienia tzw. eksportu netto mielibyśmy spadek produktu krajowego brutto o 1,3 proc.
Gorsze od oczekiwań dane na temat bilansu płatniczego doprowadziły do osłabienia złotego. W południe za euro płacono na rynku walutowym nieco ponad 4,13 zł. Kilka godzin później kurs przekraczał nawet 4,15 zł.