Państwa rozwinięte powinny się rozliczyć z protokołu z Kioto – uważają najbiedniejsze kraje. Wczoraj w Kopenhadze grupa 53 państw afrykańskich opuściła główną sesję plenarną konwencji klimatycznej ONZ w proteście przeciwko spychaniu negocjacji w sprawie Kioto na drugi plan. Wraz z nimi obrady zbojkotowała najliczniejsza G77, której ton nadają Chiny.
– G77 uważa, że kraje rozwinięte łamią ducha konwencji klimatycznej, bo próbują nałożyć na biedne państwa zobowiązania do redukcji emisji. Jednocześnie G77 zarzuca im, że za mało zredukowały swoje emisje – komentuje Jacek Mizak z Ministerstwa Środowiska, członek polskiej delegacji na COP15.
Kraje afrykańskie domagają się specjalnej sesji poświęconej rozliczeniu protokołu z Kioto. W jego ramach państwa rozwinięte zobowiązały się do ogólnej redukcji emisji gazów cieplarnia-nych o 5,2 proc. do 2012 r. (w porównaniu z 1990 r.). Za niewypełnienie zobowiązań powinny zapłacić inwestycjami i transferem funduszy. Z kolei kraje afrykańskie domagają się pieniędzy na adaptację do zmian klimatu. – Już teraz w Afryce są klimatyczni uchodźcy. Spójrzcie na susze we wschodniej Afryce – przekonywał Victor Ayodeji Fodeke, reprezentant Nigerii.
– Polska także powinna się domagać rozliczenia protokołu z Kioto. Mamy ogromne osiągnięcia i nadwyżkę praw do emisji. Gdyby grupa biednych państw o tym nie przypomniała, nikt by się nie upomniał o rozlicznie protokołu z Kioto – komentuje prof. Jan Szyszko.
Problem w tym, że Stany Zjednoczone nie przystąpiły do protokołu z Kioto i nie zamierzają tego robić. Dlatego też Unia Europejska chce się skupić na nowym porozumieniu, które po 2012 r. obejmie wszystkie kraje. W efekcie wytworzył się impas.