Zgodnie z zapowiedziami jutro premier Donald Tusk powinien przedstawić plan stabilizacji i konsolidacji finansów publicznych. Celem programu jest m.in. ograniczenie wydatków budżetowych oraz zmiany w systemach transferów społecznych, w tym ubezpieczeniach dla rolników. Tymczasem wczoraj wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak oznajmił, że plan jest osobistą inicjatywą Donalda Tuska. – Takiego programu nie ma nawet w planie prac rządu – zauważył. – Dopóki plan nie zostanie przedstawiony wszystkim ministrom i zaaprobowany przez cały rząd, nie można nazywać go rządowym. Nawet w rządzie jakiś porządek musi być – dodał.
Najważniejszym punktem planu stabilizacji ma być wprowadzenie dwóch reguł ograniczających niekontrolowany wzrost wydatków budżetu. Pierwsza z nich, nazywana roboczo „wydatkową”, polegać będzie na ograniczeniu dynamiki wydatków do prognozowanego w projekcie ustawy budżetowej rocznego wskaźnika inflacji. Taka sztywna reguła obowiązywać ma do momentu, kiedy deficyt sektora finansów publicznych nie spadnie poniżej 3 proc. PKB. Gdy to się już stanie, zastosowana ma być druga reguła, nazwana „budżetową”. Zakłada ona, że wydatki budżetu nie będą mogły rosnąćszybciej, niż średni wzrost PKB z pięciu ostatnich lat, plus wskaźnik wynikający z celu inflacyjnego NBP.
Wydaje się jednak, że to nie te reguły są źródłem konfliktu między PO i PSL, ale różne koncepcje dotyczące reformy ubezpieczeń emerytalnych. Michał Boni, szef doradców premiera i szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, krytycznie ocenił koncepcję zmian w systemie emerytalnym, przygotowaną przez resort pracy. Minister pracy Jolanta Fedak chce m.in. zmniejszyć o ponad połowę składkę emerytalną przekazywaną do OFE, chce też, by emerytury z systemu kapitałowego wypłacał ZUS albo IKE. Michał Boni neguje te propozycje. Proponuje za to stopniowe podnoszenie wieku emerytalnego, czemu sprzeciwia się resort pracy.
Waldemar Pawlak ostro skrytykował pomysł powolnej likwidacji KRUS, z jakim wystąpili niezależni ekonomiści. Jego zdaniem ZUS jest dużo mniej wydajny niż KRUS, bo do każdej osoby, która w nim jest, państwo dopłaca znacznie więcej niż w przypadku KRUS.
Ekonomiści zwracają uwagę, że ubezpieczenia rolnicze wymagają więcej budżetowych dopłat. W tym roku do około 1,1 mln emerytur i rent rolniczych dopłacimy ponad 13 mld zł, a do ponad 8 mln emerytów i rencistów z ZUS ok. 38 mld zł. – Nie wiem, na jakiej podstawie premier Pawlak wywnioskował, że jestem zwolennikiem likwidacji KRUS – bronił się minister Boni.