Informację taką podał dziennik "Wall Street Journal", cytując anonimowe źródła.
Plan ma zakładać m.in. sprzedaż greckich obligacji francuskim i niemieckim instytucjom. W piątek premier Grecji Jeorjos Papandreu ma się spotkać w Berlinie z kanclerz Angelą Merkel. Przedstawiciele niemieckiego rządu zapewniają, że program nie jest jeszcze bliski finalizacji. Na antenie publicznej telewizji ARD kanclerz Merkel zdecydowanie zaprzeczyła, jakoby w niemieckim budżecie na 2010 r. zarezerwowano środki na ratowanie Grecji. – Z pewnością tak nie jest. Mamy traktat, który nie przewiduje wydobywania państw z opresji – powiedziała Merkel.
Europejscy politycy są niechętni udzielaniu pomocy i chcą, by Ateny dokonały głębszych cięć w budżecie. W tym tygodniu Grecja ma podać dalsze szczegóły swojego programu naprawczego, co prawdopodobnie oznacza ogłoszenie cięć wydatków o 4 mld euro oraz podwyższenie podatków.
Innym pomysłem na rozwiązanie kryzysu greckich finansów publicznych jest utworzenie europejskiego funduszu walutowego (Unia nie chce sięgać do pomocy MFW, gdyż podkopałoby to jej reputację). Z propozycją powołani EFW wystąpili dyrektor instytutu CEPS Daniel Gros i główny ekonomista Deutsche Banku Thomas Mayer. Twierdzą, że wprawdzie utworzenie nowej instytucji wymagałoby czasu, lecz wsparcie dla Grecji nie jest sprawą tak pilną, jak się uważa. – Ewentualna niewypłacalność Aten to kwestia dwóch, trzech lat, a nie trzech tygodni –powiedział "Rz" Gros. Na początku fundusz miałby być finansowany z emisji obligacji gwarantowanych przez rządy strefy euro. Później utrzymywałby się ze składek państw członkowskich, które nie będą spełniać kryteriów z Maastricht (dług publiczny nie większy niż 60 proc. PKB, deficyt nie większy niż 3 proc. PKB). Dawałoby im to bodziec do uporządkowania finansów.