Bardzo dobre wyniki banków cieszą inwestorów, ale – podobnie jak wysokie premie wypłacane zarządzającym – irytują wielu zwykłych Amerykanów. Mają oni bowiem poczucie, że sektor finansowy nigdy nie odpowiedział za globalny kryzys, do którego doprowadził.
Rządzących polityków oskarżają zaś o faworyzowanie rekinów finansjery kosztem zwykłych ludzi. Właśnie takie nastroje prezydent Barack Obama i mający przewagę w Kongresie demokraci chcą wykorzystać do pilnego wprowadzenia nowych regulacji w sektorze bankowym. Po udanej batalii o reformę zdrowia ustawa ograniczająca władzę prezesów z Wall Street może bowiem – zdaniem komentatorów – być kluczem do zwycięstwa demokratów w zbliżających się wielkimi krokami listopadowych wyborach do Kongresu.
W tym tygodniu prezydent Barack Obama spotkał się w sprawie nowych przepisów z liderami demokratów i republikanów. W weekend zaś przekonywał , że wprowadzenie dużo ostrzejszych przepisów dotyczących Wall Street jest konieczne, aby można było chronić konsumentów i podatników oraz sprawić, by cały system finansowy był bardziej transparentny.
Dodał, że bez reformy nadal funkcjonuje ten sam system, który zmusił państwo do wydania miliardów dolarów na ratowanie sektora bankowego. – Jeśli nie zmienimy tego, co doprowadziło do ostatniego kryzysu, to skażemy się na jego powtórkę – przekonywał Barack Obama w cotygodniowym przemówieniu emitowanym w radiu i w Internecie.
Wszyscy republikanie w Senacie oświadczyli jednak, że są przeciwni propozycji Białego Domu. W liście do lidera demokratów Harry’ego Reida podkreślili, że choć „bezczynność nie wchodzi w grę”, to nowe regulacje „nie powinny pogarszać klimatu inwestycyjnego”.