- Próba zajęcia samolotu decyzją wymiaru sprawiedliwości była wysoce prawdopodobna - wyjaśnił w komunikacie sekretarz generalny urzędu prezydenta Oscar Parrilli w reakcji na informacje brytyjskiego tabloidu "The Sun".
Dziennik podał, że urząd prezydenta Argentyny podpisał supertajny kontrakt na wynajęcie samolotu, gdy MSZ tego kraju odradził korzystanie z samolotu prezydenckiego T-01 w najbliższej podróży z powodu agresywnej postawy sępich funduszy spekulacyjnych wobec Argentyny.
- Łączny koszt wynajęcia wynosi 880 tys. dolarów; suma ta pokrywa wszelkie wydatki niezbędne w podróży do 4 Krajowy, na Kubę, do Emiratów, Indonezji i Wietnamu w dniach 10-19 stycznia - wyjaśnił Parrilli. Skorzystanie z samolotu prezydenckiego kosztowałoby 730 tys. dolarów, o 20 proc. mniej - podkreślono w Buenos Aires.
Urząd prezydenta wyjaśnił, że wybrano brytyjską firmę wynajmu Chapman Freeborn, bo jej oferta była najbardziej interesująca z operacyjnego, ekonomicznego i finansowego punktu widzenia.
Argentyńczycy woleli skorzystać z obcego środka transportu po zatrzymaniu trzymasztowej fregaty szkoleniowej "Libertad" w porcie Tema w Ghanie od 2 października do 19 grudnia na skutek decyzji miejscowego sądu, na wniosek sępiego międzynarodowego funduszu podwyższonego ryzyka NML Capital z USA, który domagał się od rządu Argentyny spłaty zaległych 370 mln dolarów długu.