– Oczekuję, że koszt kredytów wzrośnie. Banki podniosą swoje marże – twierdzi Maciej Stańczuk, prezes West LB.Banki będą musiały pożyczać pieniądze za granicą, aby dalej udzielać kredytów w kraju – uważa Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP. Od zagranicznych pożyczek płaci się wyższe oprocentowanie niż od pieniędzy z depozytów obywateli.
Zdaniem ekonomisty BPH Michała Chyczewskiego zadłużanie się za granicą nie będzie mogło zwiększać się w nieskończoność. – W pewnym momencie takie operacje stają się nierentowne – mówi Chyczewski. Według niego dostępność kredytów może się w najbliższym czasie zmniejszyć. Do tej pory instytucje finansowe były w bardzo komfortowej sytuacji. Polacy lokowali pieniądze głównie na nisko oprocentowanych rachunkach bieżących. Dzięki temu banki miały tanie źródło pieniędzy, z których udzielały dosyć drogich kredytów.
Teraz powstał problem, bo mamy niespotykany od lat boom kredytowy. Zadłużenie gospodarstw domowych rośnie rocznie aż o 40 proc., a firm – 25 proc. Natomiast oszczędności w bankach nie zwiększają się tak szybko. Ich wartość jest tylko o 8 proc. wyższa niż przed rokiem. Polacy coraz chętniej bowiem lokują pieniądze w funduszach inwestycyjnych czy na giełdzie. Dzięki temu we wrześniu wartość zgromadzonych depozytów (447,5 mld zł) była pierwszy raz niższa niż kredytów (452,9 mld zł), wynika z najnowszych danych NBP.
Ekonomiści są pewni, że popyt na kredyty będzie rósł, więc problem się pogłębi. Zbyt niskie oszczędności nie wystarczą na sfinansowanie wzrostu inwestycji. Nie jest to nowy problem. Od dawna obcy kapitał wspomaga wzrost gospodarczy Polski, o czym świadczy chociażby coraz bardziej widoczna obecność zagranicznych firm. Do tej pory jednak bankom wystarczało oszczędności, żeby udzielać kredytów konsumentom i firmom. Teraz i to się zmienia.Wielu ekonomistów uważa, że problem rozwiązałoby wejście Polski do strefy euro.
– Argumentem za szybkim przyjęciem wspólnej waluty jest właśnie fakt, że Polska będzie miała dostęp do ogromnych oszczędności. Dzięki temu stopy procentowe w kraju będą niższe – uważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. A niższe stopy procentowe oznaczają silny impuls dla wzrostu gospodarczego. Nie wszyscy jednak zgadzają się z tym argumentem. – Ostatnie lata pokazują, że można finansować stabilny rozwój poprzez napływ inwestycji zagranicznych – twierdzi Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING.