Pierwszy raz od czerwca 2005 r. główna stopa procentowa NBP sięgnęła 5 proc. Podwyżki spodziewali się wszyscy analitycy, ponieważ utrzymuje się zagrożenie wyższą inflacją. W październiku tempo wzrostu cen sięgnęło 3 proc. i w najbliższych miesiącach na pewno będzie jeszcze wyższe. – Obawiam się, że w grudniu inflacja może przekroczyć 3,5 proc. – mówi ekonomista Lewiatana Maciej Krzak.
Wszyscy obserwatorzy są również przekonani, że kolejne podwyżki są tylko kwestią czasu. Wskazała na to sama Rada, która stwierdziła, że “będzie dążyć do tego, aby w średnim okresie inflacja obniżyła się do poziomu zgodnego z celem inflacyjnym”. A cel ten wynosi 2,5 proc.
Ekonomiści przewidują od dwóch do pięciu podwyżek stóp procentowych w przyszłym roku. – Nie ma potrzeby gwałtownego zacieśniania polityki pieniężnej. Spodziewam się, że w 2008 r. rada dwa razy podwyższy koszt pieniądza. Łącznie z czterema tegorocznymi podwyżkami dałoby to wzrost głównej stopy procentowej o 1,5 pkt proc. To wystarczy, aby inflacja powróciła do celu inflacyjnego – twierdzi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.
Ale zgody co do tego, na ile Polsce grozi gwałtowny wzrost inflacji i w jakim stopniu Rada będzie reagować, nie ma. Maciej Krzak uważa, że do końca przyszłego roku koszty kredytu mogą wzrosnąć nawet do poziomu 6,25 proc. Zagrożeń dla stabilności cen jest bowiem wiele. Ostatni skok inflacji był wywołany nagłym wzrostem cen żywności, która drożeje ze względu na letnią suszę w Europie, zapotrzebowanie na zboża wykorzystywane do produkcji biopaliw oraz popyt z krajów rozwijających się. Nawet jeżeli ceny żywności przestaną szaleć, zanim to się stanie pracownicy mogą zażądać kolejnych podwyżek wynagrodzeń. A ich siła przetargowa jest wysoka, ponieważ bezrobocie wynosi niewiele ponad 10 proc. i firmy mają problemy z rekrutacją pracowników. A płace już teraz rosną w niespotykanie szybkim tempie. W październiku były aż o 11 proc. wyższe niż przed rokiem. Dziurawią one finanse przedsiębiorstw, które nie nadążają ze wzrostem sprzedaży, żeby zniwelować skutki podwyżek pensji. Na razie firmy mają bardzo wysokie zyski, które mogą pozwolić im wziąć część kosztów na siebie. Ale kiedy marże zaczną się obniżać, jedynym wyjściem może być podnoszenie cen, a firmy mogą łatwo to robić, ponieważ popyt konsumpcyjny rośnie bardzo szybko.
Jednocześnie wielu ekonomistów wskazuje, że przed długą serią podwyżek stóp może chronić silny złoty, który sprawia, że ceny towarów sprowadzanych zza granicy spadają. – Wydaje mi się, że Rada podniesie stopy procentowe w przyszłym roku jeszcze dwukrotnie – mówi główny ekonomista Invest-Banku Jakub Borowski. – RPP będzie się obawiała, że agresywne podwyżki doprowadzą do znacznego umocnienia złotego – dodaje.