Drogie już nie odstrasza

Luksus zaczyna podbijać rynek. Rośnie sprzedaż markowych, stosunkowo drogich towarów. Firmy, które przed laty postawiły na jakość i elegancję, notują rekordowe przychody

Aktualizacja: 02.01.2008 04:34 Publikacja: 02.01.2008 03:07

Drogie już nie odstrasza

Foto: Rzeczpospolita

Rozwijająca się gospodarka i zwiększające się błyskawicznie płace powodują, że przybywa klientów, których stać na garnitur za 2 – 2,5 tys. zł czy sweterek za 500 – 600 zł. Dzięki temu firmy, które przed laty – wbrew rynkowej rzeczywistości – postawiły na produkcję towarów o wysokiej jakości, ale drogich, szybko się rozwijają.

Wzrost luksusowego rynku widać gołym okiem. Simple w ubiegłym roku otworzył 11 salonów i w sumie prowadzi już 38. Hexeline zwiększył w 2007 r. sieć o siedem punktów, do 30. Aryton pięć lat temu miał jeden sklep firmowy, teraz ma 15, a w 2008 r. planuje jeszcze dziesięć. Caterina w ubiegłym roku otworzyła trzy nowe salony (zwiększając ich liczbę do 24), w obecnym zapowiada trzy kolejne. Z kolei Wittchen, który ma 40 salonów, uruchomił ostatnio 15.

– O tym, że rynek luksusów rośnie, i to szybko, świadczą również obroty w istniejących sklepach – mówi Jędrzej Wittchen, właściciel firmy z galanterią skórzaną i obuwiem. W ostatnich latach sprzedaż zwiększa się u nas rocznie o 40 – 50 proc. I co ciekawe, najszybciej rośnie sprzedaż wyrobów z najdroższych kolekcji, np. najnowszej Da Vinci, w skład której wchodzą torby i teczki po 1 – 1,5 tys. zł.Do bardziej wymagających firmy adresują nowe marki, np. Monnari droższe produkty oferuje pod niedawno zainaugurowaną na rynku marką Pabia. Specjalne, limitowane kolekcje dla zamożnych zaczęła też przygotowywać Vistula & Wólczanka. Jesienią była to seria sygnowana Pierce Brosnan. Oprócz drogich garniturów były to również obuwie i zegarki. Eleganckie garnitury firma sprzedaje też pod marką Lantier, a koszule – Lambert. – Udział towarów luksusowych w sprzedaży ogółem rośnie – mówi Natalia Szczygieł z Vistuli & Wólczanki. W 2007 r. osiągnął już 30 proc. przychodów. W 2008 r. wskaźnik ten będzie na pewno wyższy.

Na rynku, co nie dziwi, rośnie jednak również konkurencja, także z Zachodu. Szybko przybywa salonów Hugo Boss czy Max Mara. Pojawiły się też sklepy Burberry, Ermenegildo Zegna i Penny Black, a w ostatnim roku Ferre, Guess by Marciano czy Emporio Armani i Max&Co., wprowadzone na nasz rynek przez polskiego potentata na tym rynku, spółkę Paradise Group. – Konkurencja zmusza nas do doskonalenia ofert i podnoszenia atrakcyjności kolekcji – przyznaje Piotr Stefaniuk. – I podwyższania standardów w sieci sprzedaży – dodaje Sylwia Cierocka z Arytonu. – Służy temu nowoczesny wystrój sklepów i fachowa obsługa.Tadeusz Zawadzki przekonuje, że polscy producenci nie mają się czego wstydzić. – Ani wzornictwem, ani jakością produktów nie odbiegamy od zagranicznej oferty. Natomiast wciąż jesteśmy co najmniej o 30 – 40 proc. tańsi. Liczymy, że klienci wybiorą nasze wyroby.W rosnącej konkurencji przedsiębiorcy widzą dobre strony. – Jesteśmy zadowoleni, gdy w centrach handlowych sklepy Simple sąsiadują z innymi dobrymi markami. To przyciąga nabywców, którzy zaglądają też do naszych salonów – mówi Paweł Kapłon.Mniej groźna wydaje się firmom rodzima konkurencja. – Nasze oferty różnią się – podkreśla prezes Simple Paweł Kapłon. – Moja firma przygotowuje ubiory i dodatki dobre jakościowo, ale raczej noszone na co dzień. Hexeline czy Caterina bardziej ubierają panie na tzw. okazje wyjściowe.

Choć większość firm zamierza się rozwijać, to jednak w ściśle określonych granicach, w kraju nie na masową skalę. – Chcemy pozostać elitarną firmą, zapewniającą klientkom mało powtarzalne wyroby – mówi Tadeusz Zawadzki. – Dlatego zaczęliśmy teraz ekspansję z naszą ofertą za granicę. I to zarówno na wschód, jak i na zachód. Podobną strategię mają też inne firmy z droższymi produktami. Wittchen chce w każdym dużym polskim mieście mieć jeden sklep. Będzie natomiast rozwijać eksport, m.in. otwierając kolejne placówki w Rosji i na Ukrainie.

Piotr Stefaniuk, współwłaściciel Cateriny. przekonuje, że na artykułach z wyższej półki można zarobić nie gorzej, niż na popularnych, masowych i tanich produktach. – Trzeba jednak zadbać o dobry surowiec i włożyć dużo pracy. Przy sprzedaży takiego asortymentu zarabia się na jakości produktu, a nie na ilości – mówi. Tadeusz Zawadzki, współwłaściciel Hexeline, dodaje: – W trudnych dla nas latach miałem nawet pokusę, aby przestawić się na towary tańsze, masowe, które wtedy najłatwiej było sprzedać. Zdecydował jednak upór żony, która zawsze stawiała na dobrą jakość, elegancję, modne wzornictwo. A takie produkty muszą więcej kosztować.

Rozwijająca się gospodarka i zwiększające się błyskawicznie płace powodują, że przybywa klientów, których stać na garnitur za 2 – 2,5 tys. zł czy sweterek za 500 – 600 zł. Dzięki temu firmy, które przed laty – wbrew rynkowej rzeczywistości – postawiły na produkcję towarów o wysokiej jakości, ale drogich, szybko się rozwijają.

Wzrost luksusowego rynku widać gołym okiem. Simple w ubiegłym roku otworzył 11 salonów i w sumie prowadzi już 38. Hexeline zwiększył w 2007 r. sieć o siedem punktów, do 30. Aryton pięć lat temu miał jeden sklep firmowy, teraz ma 15, a w 2008 r. planuje jeszcze dziesięć. Caterina w ubiegłym roku otworzyła trzy nowe salony (zwiększając ich liczbę do 24), w obecnym zapowiada trzy kolejne. Z kolei Wittchen, który ma 40 salonów, uruchomił ostatnio 15.

Pozostało 82% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli