– Radykalne cięcie wydatków jest konieczne, aby zrealizować jeden z najważniejszych celów rządu Donalda Tuska, a mianowicie obniżenie deficytu sektora do poziomu 1 proc. PKB w ostatnim roku tej kadencji Sejmu – powiedziała “Rzeczpospolitej” Katarzyna Zajdel-Kurowska, wiceminister finansów.
W jesiennej aktualizacji programu konwergencji, czyli dostosowywania kraju do kryteriów z Maastricht, na 2010 r. założono poziom deficytu na 2,5 proc. PKB, rok wcześniej miałby on sięgnąć 2,8 proc. PKB, a w 2008 r. 3 proc. PKB. Teraz te prognozy mają zostać obniżone, tak by w 2001 r. osiągnąć 1 proc. PKB.
Resort finansów przygotowuje właśnie wstępne założenia makroekonomiczne, które pomogą w przygotowaniu zaktualizowanego programu konwergencji. Zostanie w nim również skorygowana ścieżka obniżania deficytu. Wiosną aktualizacja ma trafić do Komisji Europejskiej. – Musimy ocenić ryzyko związane z podniesieniem inflacji oraz spowolnieniem wzrostu gospodarczego, ale konkretnych wielkości jeszcze podać nie mogę – wyjaśniła wiceminister Zajdel-Kurowska. – Jedno jest pewne, będzie to ambitne zadanie, tym bardziej że sytuacja makroekonomiczna na świecie wcale nie sprzyja takiemu przedsięwzięciu.
Obniżanie udziału wydatków sztywnych z 70 do 50 proc. w ogólnych wydatkach, co zapowiedział wcześniej wiceminister finansów Stanisław Gomułka, głównie przez aktywizację zawodową tzw. młodych emerytów, może w tej sytuacji nie wystarczyć. – Badamy, jakie inne kroki będziemy musieli podjąć, zwłaszcza że jednocześnie mają zostać obniżone podatki, od stycznia płacimy już niższą składkę rentową, a presja płacowa różnych grup zawodowych narasta – mówi Katarzyna Zajdel-Kurowska. – Pierwsze konkretne rozwiązania powinny być znane już za miesiąc.
Jedno jest pewne: przy tak niskim poziomie deficytu finansów publicznych w budżecie państwa będzie musiała pozostać w 2011 roku nadwyżka, tym bardziej że z roku na rok rosną kwoty wpłacane z kasy państwa do otwartych funduszy emerytalnych. W ubiegłym roku było to, jak wynika ze wstępnych szacunków, ok. 16,2 mld zł, w tym wpłaty mogą już wynieść prawie 18 mld zł. A są one jednym z elementów mających wpływ na poziom deficytu finansów publicznych – obok zadłużenia samorządów i deficytu budżetowego.