W Polsce ma być jak w Czechach

Dla dolara mijający tydzień był najlepszy od trzech i pół roku

Publikacja: 09.08.2008 08:43

W Polsce ma być jak w Czechach

Foto: Rzeczpospolita

W piątek po południu euro kosztowało 3,2735 zł, w poniedziałek – 3,204 zł. Złoty osłabiał się przez cały tydzień.

Choć nasza waluta sukcesywnie traciła, analitycy podkreślają, że utrzymuje się trend wzrostowy. Obecnie na złotego wpływają czynniki zewnętrzne. Jednak najnowsze krajowe dane makroekonomiczne, które będą znane już w przyszłym tygodniu, pozwolą na bardziej precyzyjne określenie sytuacji na rynku walutowym.

Złoty tracił najbardziej w czwartek i piątek. Główną przyczyną jest decyzja czeskiego banku centralnego o obniżce stóp procentowych o 25 pkt bazowych, do poziomu 3,5 proc.

Inwestorzy dostali sygnał, że to, co zdarzyło się w Czechach, może wydarzyć się także w Polsce. Dlatego też kapitał odpływa z naszego rynku

– Inwestorzy dostali sygnał, że to, co zdarzyło się w Czechach, może wydarzyć się także w Polsce. Dlatego też kapitał odpływa z naszego rynku – mówi ”Rz” Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku. Jego zdaniem RPP w tym roku jeszcze raz zdecyduje się podwyższyć stopy. W 2009 r., w I półroczu może je dwukrotnie obniżyć.

Jakub Borowski podtrzymuje swoją prognozę, że na koniec roku euro będzie kosztować 3,30 zł. Według niego w przyszłym tygodniu wspólna waluta może być wyceniana na 3,28 – 3,29 zł.

W piątek ceny polskich obligacji były stabilne. Dilerzy spodziewają się, że ta stabilność utrzyma się do czasu publikacji danych o lipcowej inflacji, które w przyszłym tygodniu poda GUS. Jeśli jej poziom okaże się wyższy od oczekiwanego 4,8 proc., to ceny papierów skarbowych spadną.

Inwestorzy będą również śledzić sytuację na rynku walutowym. Zbyt duże tempo osłabiania się złotego może zniechęcić do kupna naszych obligacji. Piątek był zdecydowanie nieudany dla euro, które z godziny na godzinę traciło na wartości wobec innych walut. Zyskiwał natomiast dolar.

– Amerykańska waluta umacniała się ze względu na spadek cen ropy. Tańsza ropa oznacza lepsze perspektywy wyceny amerykańskich spółek, co przyciąga inwestorów – wyjaśnia Jakub Borowski.

Rynek walutowy jest wciąż pod wpływem czwartkowych słów prezesa EBC Jeana-Claude’a Tricheta. Przewiduje on, że wzrost gospodarczy w Europie będzie w najbliższych okresach nieco słabszy, a inflacja zacznie się obniżać dopiero w przyszłym roku.

Z wypowiedzi Tricheta nie wynikało natomiast, żeby EBC miał w najbliższym czasie podwyższyć stopy, o czym inwestorzy byli mocno przekonani. Taka interpretacja słów szefa ECB wyzwoliła wśród inwestorów tendencje do sprzedaży euro kosztem dolara.

Na GPW inwestorzy nie mieli w mijającym tygodniu powodów do zadowolenia. Indeks największych spółek WIG20 spadł o 3,96 proc., a wskaźnik WIG zniżkował o 3,25 proc.

W piątek po południu euro kosztowało 3,2735 zł, w poniedziałek – 3,204 zł. Złoty osłabiał się przez cały tydzień.

Choć nasza waluta sukcesywnie traciła, analitycy podkreślają, że utrzymuje się trend wzrostowy. Obecnie na złotego wpływają czynniki zewnętrzne. Jednak najnowsze krajowe dane makroekonomiczne, które będą znane już w przyszłym tygodniu, pozwolą na bardziej precyzyjne określenie sytuacji na rynku walutowym.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje