Wczorajsze dane o cenach konsumpcyjnych w USA i w strefie euro, choć są dobre, nie zrobiły na rynkach żadnego wrażenia. – To ważne informacje, ale przyćmiło je to, co dzieje się na rynkach finansowych – ocenia Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH. Jego zdaniem Fed zdecyduje się na obniżenie stóp procentowych w USA, a jednym z argumentów może być to, że inflacja nie rośnie.
Takie rozwiązanie sugerują wczorajsze dane Departamentu Pracy. Ceny konsumpcyjne (CPI) spadły w sierpniu w USA o 0,1 proc. w ujęciu miesięcznym (poprzednio wzrosły o 0,8 proc.). Inflacja bazowa, bez cen paliw i żywności, wyniosła 0,2 proc. wobec 0,3 proc. w lipcu. Dane te były w pełni zgodne z wcześniejszymi prognozami analityków.
Ceny konsumpcyjne liczone rok do roku wzrosły w sierpniu o 5,4 proc., a inflacja bazowa wyniosła 2,5 proc. Tu ekonomiści spodziewali się odpowiednio5,5 proc. i 2,6 proc.
– Z tych pojedynczych danych nie wyciągałbym zbyt daleko idących wniosków – podkreśla Andrzej Rzońca, wiceprezes Forum Obywatelskiego Rozwoju. – Inflacja tak w Stanach Zjednoczonych, jak i w krajach strefy euro oraz w Polsce wciąż jest wysoka – dodaje.
Wzrost cen w strefie euro wyniósł w sierpniu, jak podał Eurostat, 3,8 proc., licząc rok do roku (4 proc. w lipcu). Jest to dokładnie tyle, ile wcześniej prognozowali analitycy. W całej Unii Europejskiej inflacja wyniosła 4,2 proc. (w lipcu 4,4 proc.).