Topnieje liczba chętnych do inwestowania w specjalnych strefach ekonomicznych. Z informacji zebranych przez „Rz” wynika, że w 14 strefach przygotowanych jest łącznie 47 projektów inwestycyjnych, które mogą zostać domknięte jeszcze w pierwszym kwartale przyszłego roku. Tymczasem w grudniu ubiegłego roku takich projektów było 68. Jest ich więc mniej o blisko jedną trzecią. W dodatku w niektórych strefach ta dysproporcja jest większa.
– Przed końcem 2007 roku finalizowaliśmy przygotowania do uruchomienia czterech dużych inwestycji. Teraz nie mamy ani jednej – przyznaje Mariusz Błędowski, dyrektor mieleckiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu zarządzającej strefą Euro-Park Mielec.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu do uruchomienia tam zakładu szykował się inwestor z Niemiec. W poniedziałek zrezygnował.
Tylko jeden projekt dopinany jest w Legnickiej SSE. Rok temu o tej porze finalizowano cztery. W Tarnobrzeskiej SSE także jest jeden, choć przed rokiem było ich pięć. Strefa Łódzka kończy przygotowywanie co prawda sześciu inwestycji, ale w grudniu 2007 roku finalizowała 11. Natomiast w Wałbrzyskiej SSE liczba domykanych projektów nie tylko spadła z siedmiu do czterech, ale także zmalała ich skala: – Przed rokiem były to duże, znaczące inwestycje. Teraz z dużych szykuje się tylko jedna – oznajmia Mirosław Greber, prezes WSSE.
Szefowie spółek zarządzających strefami są zgodni: kryzys zniechęca przedsiębiorców do inwestowania. Zdaniem Piotra Wojaczka, szefa Katowickiej SSE, liczba projektów inwestycyjnych i nakładów kapitałowych może w tej największej ze stref spaść w przyszłym roku nawet o 40 proc. Z kolei strefa kostrzyńsko-słubicka, która wydawała w ostatnich latach średnio po 25 zezwoleń, w przyszłym wyda ich mniej o połowę.