Dziś Ministerstwo Finansów przedstawi swoje szacunki dotyczące tempa wzrostu cen w styczniu 2009 r. Ale jak się spodziewają ekonomiści, w ubiegłym miesiącu roczny wskaźnik wzrostu cen towarów i usług mógł spaść poniżej 3 proc. wobec 3,3 proc. zanotowanych w grudniu.
Ceny rosną coraz wolniej głównie za sprawą spadku cen ropy na światowych rynkach. A koszty transportu stanowią prawie 10 proc. koszyka inflacyjnego wykorzystywanego przez Główny Urząd Statystyczny.
Wyraźnie wolniej rosną także ceny żywności, z powodu spowolnienia gospodarki wolniej będą także rosły ceny usług. – Do tego dochodzi pozytywny wpływ zimowych wyprzedaży w sklepach – mówi Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP. W drugą stronę będą działały wyższe koszty użytkowania mieszkania, także z powodu kolejnej podwyżki cen prądu. – Koszty związane z mieszkaniem w ok. 70 proc. odpowiadały w styczniu za wzrost inflacji – mówi Maja Goettig, główna ekonomistka BPH.
Tarnawa przypomina także o wyższej akcyzie na wyroby alkoholowe i tytoniowe. Ale nawet słaby złoty nie hamuje spadku inflacji, choć gdyby polska waluta była mocniejsza, ceny rosłyby jeszcze wolniej. Słaby złoty podraża koszty importu, ale w związku z kryzysem przedsiębiorcy nie będą skorzy do podnoszenia cen. – Najpierw ograniczą marże – mówi Maja Goettig.
W kolejnych miesiącach inflacja będzie spadała, by w lecie osiągnąć poziom nawet poniżej 2 proc. – Praktycznie od maja będziemy mieli do czynienia z ustabilizowaniem się inflacji na poziomie nieznacznie powyżej 2 proc. – twierdzi Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK.