Polski premier zainicjował spotkanie szefów rządów państw Europy Środkowej i Wschodniej, które ma się odbyć 1 marca rano w Brukseli, na kilka godzin przed nadzwyczajnym szczytem całej UE. Weźmie w nim też udział przewodniczący Komisji Europejskiej. Tusk chce powiedzieć Jose Barroso, że niepokoją go plany emitowania wspólnych papierów dłużnych przez kraje strefy euro, bo będzie to ze szkodą dla naszego regionu. – Chcemy bardzo rzetelnie przygotować Polskę i całą nową Europę do tego, aby nie została wyrzucona przez silnych i bogatych poza burtę – powiedział w piątek Tusk.
Dziś Bruksela nie widzi potrzeby reagowania na załamanie na rynkach finansowych w Polsce. Joaquin Almunia, komisarz UE odpowiedzialny za politykę gospodarczą i pieniężną, powiedział w piątek, że same zachodnie banki, które zaangażowały się w naszym regionie, powinny teraz dokapitalizować swoje spółki. – Przecież dostały pomoc od rządów – przypomniał Almunia. Zdaniem komisarza bardziej aktywne powinny być też międzynarodowe instytucje finansowe, jak MFW czy Bank Światowy. – Będę namawiał kraje członkowskie Unii, które należą jednocześnie do MFW, żeby zwiększyły swoje udziały w Funduszu – podkreślił Almunia. Według niego z dodatkowych pieniędzy MFW mógłby stworzyć specjalny fundusz stabilizacyjny.
Kłopoty z wypłacalnością mogą mieć też słabsze kraje strefy euro. Według niemieckiego tygodnika „Der Spiegel” już w 2010 r. dług publiczny Włoch sięgnie 110 proc., a Grecji – 100 proc. Państwa te, mimo że mają tę samą walutę co Niemcy, muszą znacznie więcej płacić inwestorom za emitowane obligacje. Taka jest cena ryzyka, ale – jak twierdzą ekonomiści – również ucieczki inwestorów w stronę płynności.
Stąd pojawiająca się ostatnio propozycja emitowania obligacji nie greckich czy niemieckich, ale po prostu obligacji strefy euro. Konkretów jeszcze nie ma. Na razie też niechętnie na pomysł reagują Niemcy – eurodeputowani tego kraju jeszcze pod koniec 2008 r. zablokowali apel Parlamentu Europejskiego o stworzenie wspólnych instrumentów dłużnych. Komisja Europejska nie zamierza sama takiej propozycji zgłaszać. – Komisarz Almunia uważa, że nie ma zgody na taki pomysł – powiedziała „Rz” jego rzeczniczka.
Silnym argumentem na rzecz wspólnych obligacji jest potrzeba konkurowania z papierami amerykańskimi. Nawet najbardziej płynny rynek w UE – niemieckich bundów – nie może się równać z papierami amerykańskimi. I mimo że USA pogrążone są w kryzysie, to nie mają problemu z finansowaniem swojego długu. – Co mamy kupować? Złoto? Japońskie obligacje, brytyjskie? Amerykańskie papiery to jedyna rozsądna opcja dla każdego, w tym dla Chin – mówił niedawno w Nowym Jorku Luo Ping, szef chińskiej komisji nadzoru bankowego.